Świątynia, czerwona gwiazda i złoty spokój w jednym stoją domu


Na Szewskiej mieszkali kiedyś szewcy i to właśnie dzięki nim ulica – wzmiankowana już w 1345 roku – zyskała swą nazwę. Ale domy mieli tu też książęta, krzyżowcy z czerwoną gwiazdą, a bogaci kupcy zbijali na handlu fortuny.
„Za wschodnią ścianą Rynku krzyżuje się kilka ulic. W miarę oddalania stają się one coraz węższe. Pierwsza rozpoczyna się przy furcie koło kościoła św. Marii Magdaleny i prowadzi na ul. Szewską, która sięga dalej – do Bramy Św. Macieja” – pisał w 1512 roku Barthel Stein.

Archeolodzy, którzy w czasie ostatniego remontu ulicy mieli okazję, żeby ją dokładnie zbadać, znaleźli mnóstwo ścinków skóry. Natrafili też na fragmenty butów, skórzanych pasków i sakiewek. Jeden z odkrytych przez nich noży służył do wykrawania skór na obuwie.
Znaleźli również fragmenty specjalnie skonstruowanych drewnianych pomostów, którymi wyłożono ulicę. Słusznie zwano ją kiedyś Schuhbrücke [„Brücke” to po niemiecku „most”]. Dzięki tym pomostom obuwie przechodniów miało szanse na dłuższy żywot. Szewska była bowiem w średniowieczu bardzo błotnista.
Jednak jako ulica odchodząca od Rynku i tak uchodziła za atrakcyjną. Domy zajmujące cenne parcele wyburzano, przebudowywano, rozbudowywano, żeby nadążyć za nowymi modami i pomysłami biznesowymi.

Kamienica stojąca pod numerem 19/21 ma na fasadzie detale architektoniczne nawiązujące do nazw historycznych stojących tu wcześniej domów mieszczańskich: „Tempel” („świątynia”), „Roter Stern” („czerwona gwiazda”) i „Goldener Frieden” („złotyp”). Została wzniesiona rok przed wybuchem I wojny światowej i widać, że inwestor nie musiał oszczędzać. Nie wiadomo, kto ją zaprojektował, bo podpis architekta na dokumentach jest nieczytelny; znani są tylko inżynierowie projektujący infrastrukturę budynku z firmy projektowej Pachur & Sucker.
Dostała fasadę typową dla nurtu regionalno-romantycznego, w środku kryła sklepy i mieszkania. Parter wabił przechodniów wielkimi witrynami, na I piętrze znajdowały się biura, a wyżej mieszkania z efektownymi oknami wykuszowymi lub typu porte-fenêtre.

Kamienica nie dorobiła się żadnej legendy, choć Schuhbrücke to ulubiona ulica breslauerskich duchów. W domu „Pod Matką Boską Bolesną”(nr 45/46, nie istnieje) straszyło widmo bogatej damy zaszlachtowanej siekierą przez kochanka, domagając się kary dla mordercy, a w kamienicy nr 50/51 (dziś Instytut Kulturoznawstwa) wciąż pokutują córki ubogiej wdowy, którym zachciało się tańców w Wielki Piątek. A pod numerem 19/21 nie słychać żadnych jęków, zawodzenia czy pobrzękiwania łańcuchami. Widać, że panuje tu prawdziwie Złoty (S)pokój.

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

W naszym serwisie stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowania serwisu do preferencji użytkownika. Szczegółowe informacje o plikach cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Czytaj więcej…

Rozumiem
Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się