Małe miasteczko w wielkim mieście

Małe jest piękne, ale trudniej mu się przebić, szczególnie gdy żyje w cieniu dużego. Brochów (niem. Brockau) rósł w cieniu Wrocławia, przez ponad 750 lat był samodzielny i niezależny finansowo. Najpierw jako wieś, potem osiedle miejskie – z ambicjami, bo już w 1908 roku miał ratusz, a od 1939 roku – prawdziwe miasto. A raczej miasteczko z prawie 9 tys. mieszkańców. Dobrze jest obejrzeć je na przedwojennej fotografii. Porządne kamienice z czerwonej cegły dla kolejarzy, kolonie willowe, dwa kościoły, park, ozdobne place, barokowy pałac wybudowany przez opata augustianów, którzy rządzili Brochowem ponad 600 lat.

Rozwój zawdzięcza kolei: w 1842 roku znalazł się na trasie Wrocław–Oława, a pod koniec XIX w. zbudowano tutaj dużą stację rozrządową. Wzniesiono nowy dworzec kolejowy, połączony aleją z pierwszą grupą domów dla pracowników przy dzisiejszej ul. Ignacego Mościckiego, a przewidując, że Brockau będzie rósł jak na drożdżach, już w 1896 roku otwarto Brochowskie Towarzystwo Budowlano-Oszczędnościowe.
W ciągu 20 lat wybudowano 46 domów, w pierwszej kolejności tzw. osiedle kolejowe między ulicami Chińską, Krótką, 3 Maja i Polną. Wzdłuż ulic wyrosły trzykondygnacyjne domy (górna kondygnacja w technice muru pruskiego), głównie z dwu- i trzyizbowymi mieszkaniami, a na podwórkach stanęły budynki gospodarcze. W księgach adresowych mieszkańców Wehrmannstrasse (dziś ul. 3 Maja) zapisano m.in. kowala, ślusarza, mechanika. Układ przestrzenny jest dosyć monotonny, charakterystyczny dla dużych osiedli robotniczych, ale mieszkanie na Brochowie było atrakcyjne.

Po pierwsze, Brochów miał miejską infrastrukturę. W wiek XX wszedł z impetem i z tyloma inwestycjami komunalnymi, że chapeau bas. Szczególnie budowa wodociągów i kanalizacji budzi uznanie. Zobowiązano mieszkańców do instalowania klozetów spłukiwanych bieżącą wodą, więc Brochów już w 1903 roku przestał chodzić do „domków z serduszkiem”.

Po drugie, zdobył sobie sławę jako „miasto kwiatów” – tu bowiem mieściły się renomowane firmy ogrodnicze (jedna z nich działała też na Wehrmannstrasse, czyli ul. 3 Maja), ściągające klientów z całego Śląska. Działające prężnie Towarzystwo Upiększania Brochowa starało się, aby osiedle uzyskało status miasta-ogrodu.

Po trzecie, docierał tu powiew wielkiego, a przynajmniej szybkiego świata. Od 1936 roku przez stację Brochów przejeżdżał ekspres Fliegender Schlesier, czyli Latający Ślązak, łączący Śląsk ze stolicą Niemiec. Rozwijał szaleńczą prędkość, nawet 160 km/h, a trasę Berlin–Bytom pokonywał w 4 godziny 25 minut.
W 1939 roku Fliegender Schlesier przestał jeździć, a sześć lat później na Brochów spadły bomby. Został dotkliwie zniszczony i stracił samodzielność, bo w 1951 roku włączono go do Wrocławia. Zachował jednak niezwykły klimat małego miasteczka.

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

W naszym serwisie stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowania serwisu do preferencji użytkownika. Szczegółowe informacje o plikach cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Czytaj więcej…

Rozumiem
Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się