Gregory Porter / fot. archiwum artysty
Wielka Improwizacja i Muzyka Świata
Wielka Improwizacja | Gregory Porter
14.01.2018
niedz.
19:00
NFM, Sala Główna
Program:

W programie utwory z najnowszej płyty płyty Gregory Porter & Band – Nat King Cole & Me (premiera 27 października 2017)

Po koncercie zapraszamy na sesję meet & greet (foyer, poziom -1, czerwone kanapy).

Wykonawcy:

Gregory Porter – wokal
Keyon Harrold – trąbka
Chip Crawford – fortepian
Jahmal Nichols – kontrabas
Emanuel Harrold – perkusja

Lokalizacja:
NFM, Sala Główna
plac Wolności 1, Wrocław
Cennik:
od 100 do 300 zł

Już w najwcześniejszych wspomnieniach z dzieciństwa Gregory’ego Portera pojawia się twórczość Nata King Cole’a. Dziś Porter, dwukrotny zdobywca Grammy, swój piąty w karierze album, zatytułowany Nat King Cole & Me (wydany w wytwórni Capitol), uczynił hołdem dla legendarnego wokalisty, pianisty i artysty.

Był kimś niepowtarzalnym, zostawił tak wspaniałą muzykę, że nie można nie inspirować się jego nadzwyczajnym głosem i stylem – wyznaje Porter. Moja mama mówi, że gdy miałem pięć lat, napisałem piosenkę, nagrałem ją na taśmę i puszczałem jej, kiedy wracała do domu z pracy – wspomina artysta. Usłyszawszy melodię, Ruth Porter wykrzyknęła: Synu, brzmisz jak Nat King Cole! Ten komplement sprawił, że mały Gregory dał nura w jej kolekcję płyt. Pamiętam, że jego nazwisko wydawało mi się dziwne, kiedy oglądałem płyty mamy i po raz pierwszy zobaczyłem zdjęcie: elegancki, przystojny, silny mężczyzna siedzący przy kominku, wyglądający jak czyjś tatuś. Nałożyłem płytę winylową na gramofon i z głośników popłynął ten głos, to dające poczucie bezpieczeństwa brzmienie. Wypełnił on we mnie jakąś pustkę. Słowa Nata: weź się w garść, otrząśnij się, zacznij wszystko od nowa – wszystkie te życiowe mądrości były jak ojcowskie dobre rady. Dobiegały z głośników tak, jakby Nat śpiewał tyko dla mnie. Słuchałem jego albumów i wyobrażałem sobie, że Nat jest moim ojcem.

Zanim jeszcze Porter zyskał międzynarodowe uznanie jako solista dzięki swojemu pełnemu słodyczy barytonowi, wyrazistym, oryginalnym piosenkom i pełnym wigoru koncertom, zdobył nagrodę Tony za rolę w musicalu It Ain’t Nothin’ But the Blues. Był współautorem muzyki do inspirowanego jego biografią musicalu Nat King Cole & Me, który miał premierę w 2004 r. Ten musical był sposobem na odnalezienie przeze mnie ojca – wyjaśnia Porter. Napisałem go po śmierci mojego taty, Rufusa Portera. Musical opowiada o tym, jak odkryłem muzykę Cole’a pod nieobecność ojca. W pewnym sensie była to terapia, którą sam sobie przepisałem i sam stworzyłem emocjonalne lekarstwo. Publiczność co wieczór liczyła 800 osób. Po przedstawieniu czułem się bardziej pogodzony z nieobecnością ojca, a jednocześnie miałem większe uwielbienie dla wspaniałej muzyki Nata Kinga Cole’a. Ten musical leży u podstaw trzeciego albumu Portera nagranego dla Blue Note Records, Nat King Cole & Me, kolejnego po uhonorowanych Grammy krążkach Liquid Spirit (2013) i Take Me to the Alley (2016), które ugruntowały pozycję Portera jako najbardziej uduchowionego jazzowego wokalisty i autora piosenek jego pokolenia. Z pomocą Vince’a Mendozy, sześciokrotnego laureata Nagrody Grammy oraz z zespołem złożonym z pianisty Christiana Sandsa, basisty Rubena Rogersa i perkusisty Ulyssesa Owensa, Porter powraca do ulubionych klasycznych utworów Nata King Cole’a, takich jak Smile, L-O-V-E, Nature Boy, czy Christmas Song. Bogate aranżacje Mendozy, ożywione przez London Studio Orchestra, nadają pełnemu energii i słodyczy głosowi Portera iście filmowe brzmienie.

W swoich aranżacjach Vince uchwycił delikatne, a jednocześnie pełne mocy przesłanie piosenek Nata – chwali Porter. Album zaczyna się od popisowego przeboju Cole’a – Mona Lisa – którą nagrał w 1950 r. Pewny głos Portera, zmysłowe frazowanie połączone z „filmowymi” aranżacjami Mendozy, nadaje tej klasycznej piosence nową moc przyciągania. Interpretacja piosenki Smile, standardu Charliego Chaplina, który Cole nagrał w 1954 r., to następny utwór na płycie. Jeszcze przed stworzeniem musicalu Nat King Cole & Me Porter zaśpiewał Smile na płycie Hubert Laws Remembers the Unforgettable Nat King Cole z 1998 r., nagraniowym debiucie Portera. Staromodny czar cechuje wspaniałe wykonanie piosenki Nature Boy, którą Cole oryginalnie zarejestrował w 1948 r. Spokojny śpiew Portera uwypukla poczucie nostalgii i tęsknoty, jakimi emanuje ten utwór. Piosenkę tę przepełnia wysublimowany, pełen słodyczy smutek. Byłem małym chłopcem, kiedy po raz pierwszy ją usłyszałem, więc utożsamiłem się z bohaterem piosenki – mówi Porter.

NFM Audio Player - obsługa komponentu Event

NFM Video Panel - obsługa komponentu Event

Nat King Cole & Me | trailer
Patroni medialni:

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

W naszym serwisie stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowania serwisu do preferencji użytkownika. Szczegółowe informacje o plikach cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Czytaj więcej…

Rozumiem
Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się