Schyłek średniowiecza to czas szczególny dla coraz bardziej dostrzeganej w Europie Polski. Rodzący się humanizm, odkrycia geograficzne i nagły rozwój nauki i sztuki nie ominęły naszych przodków. Również polska muzyka rozkwitła, choćby za sprawą twórczości pierwszego znanego z imienia polskiego kompozytora muzyki wielogłosowej – Mikołaja z Radomia.
Choć imię radomskiego kompozytora znamy, szczegóły jego życia pozostają nadal zagadką. Ocalałe nieliczne utwory artysty dowodzą, że był on twórcą wybitnym. Tekst jednego z jego hymnów, „Hystorigraphi aciem”, opowiadający o rodzinie królewskiej Jagiellonów, podpowiada, że być może Mikołaj z Radomia w latach 20. XV wieku przebywał na Wawelu. Więcej o muzyku w zasadzie nie wiemy – nie znamy dat jego urodzin i śmierci, nie wiemy gdzie uczył się kompozycji. Prawdopodobnie urodził się w latach 60. XIV wieku, być może studiował w Rzymie. Co więcej, nie był jedynym „Mikołajem z Radomia”, o którym wspominają dokumenty zachowane z tamtych czasów i trudno określić, które z nich dotyczą akurat tego kompozytora.
Zachowany fragment dorobku kompozytorskiego Mikołaja z Radomia zapisany jest w dwóch zbiorach muzyki wielogłosowej. Pierwszy z nich, rękopis o sygnaturze 52 Biblioteki Krasińskich, to pięcioczęściowy wolumin o długiej i ciekawej historii. Powstał w pierwszej połowie XV wieku, a jego piąta, ostatnia część skrywa 37 utworów muzycznych – między innymi dzieła Mikołaja z Radomia, w tym jego słynny Magnificat. W czasie wojny rękopis zapalił się podczas działań zbrojnych, potem zaginął, by zostać przypadkiem odnalezionym kilka lat później, po wojnie, w monachijskiej Bayerische Staatsbibliothek. Odkrycie rękopisu było wówczas nie lada zaskoczeniem dla muzykologów, pewnych, że został on doszczętnie spalony. Los jeszcze mniej przychylnie potraktował rękopis z Biblioteki Zaułuskich, który przechowywany przez pewien czas z Bibliotece Carskiej w Petersburgu wrócił do Polski, następnie zaginął w czasie II wojny światowej. Znamy jednak jego zawartość, dzięki transkrypcji sporządzonej odręcznie przez muzykolog Marię Szczepańską, a fragmenty oryginału można zobaczyć na specjalnej kopii mikrofilmowej.