Charles Lloyd / fot. http://www.thekurlandagency.com
Jazztopad Festival
Charles Lloyd – premiera: Red Waters, Black Sky
25.11.2017
sob.
19:00
NFM, Sala Główna
Program:

Ch. Lloyd Red Waters, Black Sky (premiera, aranżacja na smyczki: Michael Gibbs)

Koncert wspiera Mid Atlantic Arts Foundation, USArtists International we współpracy z National Endowment for the Arts oraz Andrew W. Mellon Foundation

Wykonawcy:

Charles Lloyd – saksofon
Bill Frisell – gitara
Greg Leisz – gitara
Harish Raghavan – kontrabas
Kendrick Scott – instrumenty perkusyjne

Lutosławski Quartet:
Bartosz Woroch – I skrzypce
Marcin Markowicz – II skrzypce
Artur Rozmysłowicz – altówka
Maciej Młodawski – wiolonczela

Chór NFM / NFM Choir
Izabela Polakowska-Rybska
– przygotowanie chóru


Lokalizacja:
NFM, Sala Główna
plac Wolności 1, Wrocław
Cennik:
od 45 do 150 zł

Charles Lloyd to jedna z największych osobowości w historii jazzu i jeden z ostatnich żyjących jazzowych gigantów, który wyznaczył kierunek rozwoju muzyki przełomu wieków, a dla wielu pokoleń artystów stał się inspiracją i mentorem. Do Wrocławia przyjedzie po raz trzeci, a po raz drugi zaprezentuje prawykonanie utworu napisanego specjalnie dla Jazztopadu. „Od zawsze słyszałem w głowie piękne dźwięki, dlatego całe życie chciałem być blisko nich” – wyznaje saksofonista, którego muzyczna droga wiodła przez wszelkie możliwe terytoria. A wszystko zaczęło się w Memphis, mieście tętniącym jazzem, bluesem i gospel. Mozaikę kulturowych wpływów dopełniło rodzinne dziedzictwo Charlesa Lloyda, na które składały się tradycje afrykańska, indiańska, irlandzka oraz mongolska. Kiedy w wieku dziewięciu lat artysta otrzymał swój pierwszy saksofon, z pasją zaczął ćwiczyć mistrzowskie frazy Charliego Parkera, Colemana Hawkinsa, Lestera Younga, Billie Holiday i Duke’a Ellingtona, a już jako nastolatek grał z takimi sławami, jak George Coleman, Johnny Ace czy B.B. King. „Jestem człowiekiem bluesa w trakcie wędrówki duchowej. Blues wyrastał z poszukiwania wolności. Moją drogą jest poszukiwanie wyzwolenia duszy” – mówił Charles Lloyd. Po burzliwej „edukacji” – odebranej w klubach jazzowych Miasta Aniołów i muzycznych pojedynkach z takimi artystami, jak Ornette Coleman, Billy Higgins, Scott LaFaro, Don Cherry, Charlie Haden, Eric Dolphy czy Bobby Hutcherson – saksofonista rozpoczął wspinanie się na szczyt kariery. W 1960 roku był liderem zespołu Chica Hamiltona, a cztery lata później dołączył do znakomitego sekstetu Cannonballa Adderleya. W 1965 roku założył legendarny kwartet, odkrywając w ten sposób przed światem niezwykłe talenty: Keitha Jarretta, Jacka DeJohnette’a i Cecila McBee. Koncertował w całej Europie, w tym na warszawskim Jazz Jamboree, a nawet w ZSRR (jego występ był pierwszym koncertem jazzowym w historii tego kraju). Wydana w 1966 roku przez kwartet płyta Forest Flower po raz pierwszy w dziejach jazzu została sprzedana w ponadmilionowym nakładzie. Muzycy eksperymentowali z awangardą, free jazzem, psychodelią, impresjonistycznymi harmoniami czy elektroniką. Saksofonista współpracował z takim grupami, jak The Doors, Beach Boys, Birds, The Grateful Dead, Ashish i Pranesh Khan, a następnie zamilkł na całą dekadę, zaszywając się w mistycznym Big Sur, gdzie oddał się medytacji.
„Reprezentuję tradycję niezależnych joginów” – mówi dzisiaj artysta. – (…) Ciągle szukam właściwego dźwięku, to jest moja droga (…); im bardziej zagłębiam się w oceanie dźwięków, tym więcej nowych ścieżek znajduję”.
Charles Lloyd na chwilę powrócił w latach 80. Skierował fenomenalnego pianistę Michela Petruccianiego na drogę błyskotliwej kariery, koncertując z nim przez kilka lat po całym świecie. Odrodzony po kolejnej „podróży w głąb siebie”, w 1989 roku podpisał kontrakt z wytwórnią ECM i stał się jednym z jej firmowych artystów. Nagrywał wtedy z takimi muzykami, jak Brad Mehldau, John Abercrombie, Larry Grenadier, Billy Higgins, a z Jasonem Moranem, Reubenem Rogersem i Erikiem Harlandem stworzył Charles Lloyd New Quartet, będący kwintesencją jazzowej elokwencji, wrażliwości i ogromnej pasji.
„Przez całe moje życie tworzę paralelę pomiędzy pięknem pochodzącym z muzyki a tym, które płynie z życia duchowego” – wyznaje saksofonista. W 2010 roku na finał festiwalu Jazztopad publiczność mogła usłyszeć utwory pochodzące z płyty Rabo de Nube. Wspaniały występ kwartetu dał początek wrocławskiej przygodzie. Po zaledwie dwóch latach saksofonista powrócił do Filharmonii Wrocławskiej w wyjątkowej odsłonie – z napisaną  na zamówienie festiwalu suitą Wild Man Dance, inspirowaną m.in. atmosferą miasta i scenerią, która pozostała w jego pamięci. W multikulturowym sekstecie hipnotyzuje publiczność – daje upust swojej fantazji i doświadczeniu, tańczy. Wrocławski epizod zbiegł się z historycznym momentem w karierze Charlesa Lloyda: po ponad dwudziestu latach współpracy z ECM saksofonista powrócił do Blue Note, wydając w 2015 roku płytę z nagraniem właśnie z tego wrocławskiego koncertu!  Dobra passa mistrza zza oceanu trwa, a sympatia do Jazztopadu kieruje go ponownie na estradę, tym razem Narodowego Forum Muzyki.
„Przybywamy tu, by odśpiewać swoją pieśń. Nikt nas nie zna. Odchodzimy. Muzyka jest po to, by powstać, odnaleźć swój raj i go potem opisać” – podsumowuje swoją działalność artystyczną Charles Lloyd.

NFM Audio Player - obsługa komponentu Event

NFM Video Panel - obsługa komponentu Event

Sfinansowano ze środkow:

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

W naszym serwisie stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowania serwisu do preferencji użytkownika. Szczegółowe informacje o plikach cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Czytaj więcej…

Rozumiem
Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się