Przylądek chorych dusz

W historii wrocławskiej medycyny psychiatrzy i neurolodzy to wielkie gwiazdy. Nic dziwnego, XIX-wieczne Niemcy stały się światowym liderem w psychiatrii, w kraju istniało ponad 20 uniwersytetów, ostro ze sobą rywalizujących. Wrocławska uczelnia utworzyła klinikę psychiatryczną i chorób nerwowych w 1876 roku, w czym wielką zasługę miał prof. Heinrich Neumann, prymariusz (ordynator) oddziału psychiatrycznego Szpitala Wszystkich Świętych (dzisiaj przy pl. Jana Pawła II).

Dowodem na renomę tutejszych lekarzy jest fakt, że Rosjanie poprosili wrocławskiego neurologa i neurochirurga Otfrida Förstera, aby został lekarzem Lenina. Za leczenie sparaliżowanego po udarach wodza rewolucji dostał podobno 30 tysięcy marek w złocie. Jego podpis widnieje na akcie zgonu i pod protokołem sekcji zwłok Władimira Iljicza.

Oprócz wybitnych lekarzy, Wrocław miał także bardzo dobrą bazę szpitalną. Klinika przy Bujwida 44, przedwojennej Auenstrasse, zarosła już brudem czasu, ale gdy otwierano ją w 1907 roku, robiła wrażenie na największych malkontentach. Mogła przyjąć 84 chorych: 26 łóżek dla pacjentów będących na obserwacji, 26 w oddziałach otwartych, 28 w oddziałach zamkniętych oraz 4 łóżka w izolatkach. W dużych salach w budynku frontowym leżało po ośmiu pacjentów, ale przygotowano też jedynki. Okna miały tak małe podziały, że po oszkleniu taflami o grubości 6 mm nie trzeba było zakładać krat. Okucia drzwi zostały tak uformowane, że nie można było nic na nich zamocować, zamiast klamek były gładkie, zagięte w dół uchwyty, a armaturę sanitarną w salach i łazienkach schowano w ścianie. Monachium, Berlin czy Halle nie mogły poszczycić się niczym lepszym.

Dużo zieleni, aleja lipowa, ogród różany i wygodna willa dla dyrektora: na parterze od frontu salon i narożny gabinet do pracy, w tyle pokój dzienny i jadalnia z zejściem do ogrodu, na piętrze i poddaszu sypialnie. Nawet taki hedonista jak Alois Alzheimer był zachwycony.
Sławny psychiatra przyjechał tu w 1912 roku, już po zbadaniu i opisaniu choroby, która dostała jego nazwisko. Począwszy od semestru letniego 1913 roku, wykładał histologię, histopatologię układu nerwowego i psychiatrię. W środy i soboty przez 1,5 godziny miał konsultacje dla studentów. Prowadził też prywatną praktykę.

Ostatnią publikacją Alzheimera, która ukazała się w 1915 roku, była praca „Der Krieg und die Nerven”. To jedno z pierwszych doniesień o stresie pourazowym (PTSD). Po wybuchu wojny klinika została częściowo przekształcona w lazaret wojskowy, mogący przyjąć 150 pacjentów. Alzheimer miał okazję zbadać stan psychiczny ludzi, którzy zostali wrzuceni w okopy i musieli stawić czoło śmierci. Zmarł 19 grudnia 1915 roku, w niedzielę. W poniedziałkowym wydaniu „Schlesische Zeitung” ukazała się notka o śmierci uczonego; ówczesny rektor Uniwersytetu Wrocławskiego stwierdził, że „nauki medyczne straciły jednego z najlepszych naukowców”. Wyświechtane słowa, ale w tym wypadku prawdziwe.

Beata Maciejewska

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

W naszym serwisie stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowania serwisu do preferencji użytkownika. Szczegółowe informacje o plikach cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Czytaj więcej…

Rozumiem
Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się