Jazz nie jest smutny! Jazz nie jest nudny! Jazz jest do tańca! Jazz jest z Afryki.
Nie wdając się w muzykologiczne rozważania o korzeniach muzyki improwizowanej: sercem jazzu jest rytm. Mocny, odczuwany całym ciałem, porywający. Nie wszyscy, ach, nie wszyscy jazzmani o tym pamiętają i stąd, zapewne, liczne nieporozumienia, by nie rzec: kłopoty jazzmanów z komunikatywnością oraz problemy z przekonaniem słuchaczy, że jazz to nie tylko intelektualna spekulacja.
Remedium na ten rzeczy stan jest muzyka Mulatu Astatkego, artysty z górą 70-letniego, pogodnego erudyty z siwym wąsem, Etiopczyka od wielu lat wtopionego w kulturę Europy i Stanów Zjednoczonych, który nigdy nie zapomniał, skąd pochodzi i… o czym chce słuchaczom swoją muzyką opowiedzieć. Radość i melancholia nie są tu stanami przeciwstawnymi, ale składnikami tej samej – złożonej i prostej jednocześnie – konstrukcji. Afrykańskie polirytmie wygrywane przez rozbudowaną sekcję rytmiczną cudownie godzą się tu z unisonami i wielogłosami instrumentów dętych, do tego wiolonczela, stylowy Wurlitzer…
Stylistyka multikulti bywa wyszydzana i ignorowana przez jazzowych purystów. Ale chyba tylko dlatego, że nie słyszeli jeszcze, ile siły i mądrości mają im do przekazania Mulatu Astatke i jego Steps Ahead Band.