Szwajcarska wokalistka Lucia Cadotsch znana jest fanom jazzu i muzyki niezależnej z występów w takich formacjach jak Yellow Bird, Schneeweiss und Rosenrot czy Hayden Chisholm and Lucerne Jazz Orchestra.
Trudno oderwać się od tej płyty. Tak wciągająca jest jej atmosfera, intymna, cicha i przesycona poczuciem smutku, napięciem. To zasługa muzyków, których wokalistka zaprosiła do nagrania: saksofonisty tenorowego Otisa Sandsjö i kontrabasisty Pettera Eldha (obaj podczas tegorocznego Jazztopadu wystąpią też z projektem Koma Saxo). Muzyka towarzysząca śpiewowi, choć pozbawiona instrumentów perkusyjnych, nadaje puls kompozycjom – czasem spokój, innym razem nerwowość, gwałtowność – ukazując nową głębię dobrze znanych, kanonicznych utworów.
Cadotsch tłumaczyła, że Speak Low to rodzaj hołdu, wyrazu wdzięczności dla jej muzycznych bratnich dusz z przeszłości. „Jest rodzajem listu dziękczynnego dla Billie Holiday i Niny Simone” – dodała. Słyszymy nowe interpretacje tak znanych kompozycji, jak Black Is the Color of My True Loves Hair, Wild Is the Wind, Gloomy Sunday czy przejmujący protest-song Strange Fruit. Szwajcarska śpiewaczka i szwedzcy muzycy rzucają na nie nowe światło, ratując przed mrokiem eksponatów w muzeum historii jazzu. Być może banalnie jest mówić o pięknie, ale albumy z serii Speak Low pełne są smutnego piękna. Jeśli to banał – trudno.