Sr Cristina Scuccia

Kiedy na początku tego roku Siostra Cristina wystąpiła we włoskiej wersja programu The Voice, musiała tłumaczyć, że nie występuje w przebraniu. -Jestem najprawdziwszą zakonnicą - wyjaśniła zdumionym jurorom. Podobny rodzaj zdziwienia malował się na twarzy Raffaelli Carry, ostatniej z sędziów, która obróciła się w fotelu w reakcji na przyprawiającą o dreszcze piosenkę Cristiny - cover utworu No One Alicii Keys. W habicie i w welonie, z krucyfiksem na szyi, nosząca okulary 25-letnia Sycylijka tańczyła jak w transie wykonując ten przebój R&B. Publiczność w studiu oszalała, widzowie również. W przeciągu tygodnia, clip z coverem piosenki Alicii Keys – który amerykańska piosenkarka opisała na Twitterze jako „czystą energię” - zyskał wielką popularność, osiągając ponad 30 milionów wyświetleń na Youtube. W kolejnych odcinkach, Cristina śpiewała piosenki Ricky’ego Martina i Kylie Minogue. A dwa miesiące po tej niezapomnianej audycji, jej wykonanie Flashdance… What a Feeling w finale programu przyniosło jej 62% głosów. Otrzymując trofeum, Cristina wyrecytowała Ojcze nasz. Kilka tygodni później, podpisała umowę na nagrania z wytwornią Universal, która wyda jej pierwszy album 10 listopada.
Jest to, jak przyznaje sama Cristina, niezwykła historia. Ale nie zawsze było tak prosto. Potrzeba, imperatyw zajmowania się muzyką, śpiewania były w niej obecne, jak mówi, odkąd pamięta. Ale pogodzenie tego pragnienia z powołaniem religijnym spowodowało wewnętrzny konflikt i kryzys, który dopiero ostatnio udało jej się przezwyciężyć. - Uważam, że śpiew jest synonimem wiary - mówi, siedząc w mediolańskim klasztorze Sióstr Urszulanek, gdzie jest nowicjuszką i gdzie śpiewa w chórze kościelnym. - Nadeszła jednak chwila, kiedy rozpoczęłam moje życie religijne, w której musiałam zastanowić się nad tym. Wybrałam życie z Bogiem i trzymanie muzyki w zawieszeniu. Musiałam spytać samej siebie: czy śpiew może iść w parze z wiarą? To ważne pytanie. Nie było łatwo. Moja rodzina nie była otwarta na tego rodzaju połączenie. Kościół w niedzielę i wszystko inne dopasowane do tego. W pewnym sensie musiałam oczyścić śpiewającą część mojego życia i połączyć ją z moimi wyborami religijnymi. Teraz czuję, że mogę używać głosu, by wyrazić właśnie to: moje umiłowanie życia, moje przesłanie radości. Odbyłam jednak długa drogę. 
Dla Cristiny konflikt wewnętrzny rozpoczął się, gdy jako studentka na Sycylii wzięła udział w musicalu o życiu Angeli Merici, założycielki zgromadzenia Sióstr Urszulanek. – W tamtym czasie - wspomina ze śmiechem - śpiewałam w zespole bluesowym i wszystko mnie denerwowało, denerwował mnie Kościół i zasady, które w moim odczuciu były mi narzucane. Klasyczny bunt młodzieńczy. Zawsze zadawałam sobie pytanie: dlaczego muszę chodzić do kościoła?
Mama Cristiny natknęła się na siostry, które organizowały audycje do musicalu i kiedy wróciła do domu, zasugerowała córce, żeby wzięła w nich udział.  Pierwszą reakcją Cristiny była odmowe. Ale to zaproszenie nie dawało jej spokoju. - I wtedy dowiedziałam się - kontynuuje z charakterystyczną szczerością - że dawna aktorka filmowa Claudia Koll została zakonnicą – tercjarką. Pomyślałam sobie: hej, jeżeli to zrobię, będę mogła wejść w relacje z ludźmi takimi, jak ona; z kimś, kto mnie zauważy – wtedy mogę jechać do Rzymu i zacząć karierę muzyczną.  A tak naprawdę dostałam rolę w musicalu bez przesłuchania. Grałam role młodej dziewczyny Róży, która była do mnie bardzo podobna, co spowodowało, że zaczęłam zadawać sobie samej pytania: kim jestem? O to też miałam pretensję do Boga. Ale tamta postać i tamte pytania odmieniły moje życie. Pewnego dnia w tamtym czasie spotkałam zakonnicę, która powiedziała mi: wiele musiałaś przejść, żeby osiągnąć ten stan. Na początku nie wiedziałam co miała na myśli – jechałyśmy razem samochodem jakieś 15 minut. Ale wtedy nagle zrozumiałam, że wiem, czego Bóg chce ode mnie. 
Po studiach wokalnych i tanecznych na Akademii Sztuk Wykonawczych w Rzymie, gdzie Claudia Koll jest dyrektorką, Cristina wstąpiła do nowicjatu Urszulanek i wyjechała do Brazylii, gdzie spędziła dwa lata pracując z ubogimi dziećmi. - Brazylia sprawiła, że muzyka w moim wnętrzu ponowanie wybuchła - mówi. - Już nie mogłam tego powstrzymać. Śpiewałam dla tamtejszych ludzi, co prowadziło do muzycznego oczyszczenia. Nagle zrozumiałam, że to jest w porządku, muzyka i wiara, że nie trzeba wciąż się pytać, jak mam żonglować tymi dwiema, że nie ma konfliktu. W Ameryce Północnej i Południowej, gdzie tradycja zespołów chrześcijańskich jest bardzo silna, łączenie wiary z muzyką jest czymś normalnym. Tak nie jest we Włoszech, Włochy są bardzo tradycjonalistyczne w sensie religijnym. A więc może to jest moja rola, moja misja – zmienić ten stan rzeczy. Producenci The Voice powiedzieli mi: weszłaś do naszego świata i jesteś świadkiem tego, że śpiewanie i wiara mogę iść w parze i tworzyć prawdziwą magię. 

- Fakt, że ludzie mogą nie do końca rozumieć, co robię, albo, że w ogóle to robię, ma dużo wspólnego z przeszłością. Kościół miał bardzo sztywną strukturę. A jednak przesłanie programu The Voice obiegło cały świat, co dowodzi, że ludzie potrzebują tego typu przesłania, ze przenika ono poza te struktury i bariery. W dodatku obecny papież chce, by Kościół był pozytywnym przykładem dla młodych ludzi, by niósł dobre przesłanie – bo w życiu jest tak wiele złych komunikatów. Chcę nieść przesłanie miłości. To niewątpliwie niezwykłe, patrzeć, jak robi to zakonnica i czasami czuję, że płynę pod prąd. Tak, coś jest ze mną nie tak, jeżeli cały czas nie myślę o muzyce. A muzyka jest też lekarstwem. To łączy mnie z Bogiem. Muzyka wybrała mnie, a ja wybrałam muzykę. Co było pierwsze? To jak pytanie o Boga. Czy on wybiera ciebie, czy ty Jego? Nic nie dzieje się przypadkiem. Urodziłam się z tym darem i jest on dla mnie wszystkim – ale trzeba się nim dzielić, trzeba go głośno wyśpiewywać.
Kiedy się spotykamy, Cristina puszcza mi swój nowy album. Śmieje się, kiedy komentuję jej głośne tupanie przy bardziej rockowych piosenkach, wśród których są covery Price Tag Jessie J i przebojów Pink: Try i  No One. Zawsze będzie rockmanką, przyznaje z uśmiechem, podnosząc ręce w górę i pokazując rogi. Co uświadamiasz sobie w jej obecności, to fakt, że jej dwie natury nie są w sprzeczności, ale się dopełniają. Głęboka wiara współistnieje w niej z pasją do muzyki. Ta dwoistość jest też na tej płycie. Szybsze piosenki przeplatają się ze spokojnymi, bardziej kontemplacyjnymi, a najpiękniejsza z nich to niewiarygodnie empatyczna wersja Fix You grupy Coldplay, gdzie jej głosowi towarzyszy chór kościelny, wzmacniając religijne przesłanie piosenki. W podobny, właściwy sobie sposób rozumie utwór Somewhere Only We Know, oryginalnie wykonywany przez Keane, czy True Colours Cindi Lauper. Radykalnie przearanżowała Like a Virgin Madonny. - Niektóre teksty są uderzająco chrześcijańskie, nawet tekst Like a Virgin, który jak wiem dla wielu będzie wyborem kontrowersyjnym. Dla mnie ta piosenka podkreśla piękno przemienienia życia; chciałam wyrazić ideę Boga, jako kogoś emocjonalnie bliskiego. W ciemności mojego osobistego kryzysu, Bóg dotknął mojej duszy, dał mi godność swojej córki. W piosence Somewhere Only We Know, jest ten wers: I’m getting old and I need someone to rely on. Dla mnie to piosenka o odnalezieniu nowego miejsca, które staje się nowym początkiem. 
Siostra Cristina odnowiła śluby zakonne w lipcu i ma zamiar, jak mówi, kontynuować życie, które wybrała, życie wczesnego wstawania, modlitw i nabożeństw.- Moje serce podpowiada mi, jak śpiewać - mówi. - Papież Franciszek powiedział „Idź i głoś słowo”. I rób to naturalnie i normalnie. To jest moje przesłanie, moje życie. To właśnie czynię. 



Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się