Pomimo wielkiego uczucia, jakie łączyło Roberta i Clarę Schumann, pozostawanie w cieniu ukochanej nie było dla kompozytora łatwe do zniesienia. Mężem swojej żony Robert czuł się, spędzając wraz Clarą, jedną z najlepszych pianistek swoich czasów, początek 1842 roku i towarzysząc jest podczas tournée. W końcu pod pozorem konieczności pracy nad współprowadzonym przez siebie magazynem „Neue Zeitschrift für Musik” pan Schumann wrócił do domu w Lipsku, a pani Schumann kontynuowała występy. Szczerze tęskniący za żoną Robert topił smutki w piwie i szampanie.
Teść kompozytora aż zacierał ręce z radości wobec takiego obrotu wypadków.
Od zawsze nieprzychylny temu małżeństwu, rozpuścił plotki o rozpadzie związku. Tego było już za wiele! Schumann wziął się w garść i spędził osiem dni na studiowaniu kwartetów Beethovena, aż miesiąc nad kwartetami Haydna i tyle samo nad dziełami Mozarta. Po takim przygotowaniu 1 lipca zabrał się do pracy nad pierwszym własnym kwartetem, a już we wrześniu w prezencie na urodziny Clary odbyło się prawykonanie trzech kwartetów Schumanna. Żona jak zawsze była zachwycona utworami Roberta, podziw wyrazili także krytycy. Z pewnością nie mniej zachwyceni Kwartetem smyczkowym a-moll będą Państwo, słysząc go w wykonaniu Lutosławski Quartet.
Zespół, od niedawna występujący z Bartoszem Worochem jako pierwszym skrzypkiem, wykona także kwartet Debussy’ego oraz mało znanego, a bardzo ciekawego czeskiego kompozytora, Erwina Schulhoffa.