Proszę przysunąć się do torów

Mimo brudu oblepiającego ceglaną elewację wygląda jak renesansowe pałace. Dla Przedmieścia Odrzańskiego Rechte-Oder-Ufer-Thorbahnhof był oznaką awansu. Mieszkańcy lobbowali u władz miasta, żeby wybudować dworzec, bo wiadomo, że sukces podróżuje koleją. Spodziewali się, że przybędzie domów, firm, ludzi i pieniędzy.

Przedmieście Odrzańskie, przyłączone do Wrocławia w 1808 roku, miało charakter przemysłowy. Świetnie tu prosperowały wytwórnie luster, szkła, wody sodowej, warzelnie ałunu, wytwórnie guzików. W latach 40. XIX wieku była to zaledwie dzielnica robotnicza, uboga i pozbawiona zieleni, z obskurnymi podwórkami. Powoli jednak pięła się w górę – pod koniec XIX wieku standard kamienic zdecydowanie się poprawił, w 1853 roku wprowadzono na Przedmieściu Odrzańskim gazowe oświetlenie ulic, a regulacja koryta Odry umożliwiła ich brukowanie. Zaczęli się tu sprowadzać ludzie majętni, których stać było na budowę pięknych domów i prowadzenie dużych interesów.

Szczęśliwie się złożyło, że ich lobbing w sprawie budowy dworca zbiegł się z projektem górnośląskich przemysłowców, starających się o otwarcie linii Opole–Wrocław. Kolej miała zapewnić szybki transport z zakładów hutniczych w dolinie Małej Panwi i z okręgów górniczych. Koncesję na budowę wydano w 1865 roku Towarzystwu Kolei Prawego Brzegu Odry, państwo zadeklarowało pomoc – 12 tys. talarów za każdą milę torów przekazanych do ruchu (cały kapitał budowlany wynosił 12,5 mln talarów).
Dworzec zaprojektowany przez inżyniera Hermanna Grapowa z Opola, został otwarty w 1868 roku, ale rozbudowywano go do roku 1912. W latach 20. na lewo od budynku dworca wzniesiono osiedle dla pracowników (dziś pl. Staszica 34-40) i szykowano się do następnych inwestycji, związanych z uruchomieniem odcinka linii Wrocław Sołtysowice – Dobrzykowice Wrocławskie, jednak ich nie zrealizowano. Ale historia przygotowała dla Rechte-Oder-Ufer-Thorbahnhof tragiczną rolę.

To przede wszystkim z tego dworca wywożono wrocławskich Żydów do obozów koncentracyjnych i gett na wschodzie. Wśród nich był historyk Willy Cohn, kronikarz zagłady żydowskiego Breslau. W listopadowy poranek 1941 roku przewieziono go wraz z rodziną do dużej sali restauracyjnej Schiesswerder koło Dworca Nadodrze. Było tam już tysiąc osób, siedzieli w Schiesswerder cztery dni, bo gestapo badało ich sytuację majątkową. Potem zostali zmuszeni do podpisania zrzeczenia się swoich majątków na rzecz państwa. Późnym wieczorem 25 listopada załadowano ich do pociągu osobowego. Nikt nie wiedział, że pociąg jedzie do Kowna na Litwie. Ani że jego pasażerowie staną wkrótce nad dołami przed murami Fortu IX. A pułkownik SS dr Karl Jaeger napisze raport o „wspaniałym strzelaniu” i stosach martwych ciał zakopanych w dołach: 1155 kobiet, 693 mężczyzn i 152 dzieci. Wśród nich był Willy Cohn, jego żona Trudi, ośmioletnia córka Suzanne i trzyletnia Tamara.
W styczniu 1945 roku dworzec zapełnił tłum wystraszonych mieszkańców Breslau, zmuszonych do opuszczenia miasta-twierdzy, obleganej przez wojska sowieckie. Próbowali się dostać do ostatnich pociągów odjeżdżających w głąb Rzeszy. Ewakuacja przebiegała chaotycznie, ludzie się tratowali i gubili dzieci, rodziny rozdzielały się na zawsze.

„Widok dworca utkwił mi w pamięci do dziś. Na ławkach zamarznięte zwłoki niemowląt. W nieświadomości mojej oburzona byłam na matki, które swoje dzieci poukładały na ławkach dworcowych. Dopiero stojąc na peronie, przy przepełnionym do niemożliwości pociągu, gdy ktoś przez okno podał memu ojcu zawiniątko w niebieską kratkę, prosząc, aby pochował miesięczne dziecko imieniem Monika, zrozumiałam, że wszystkie zawiniątka na ławkach to nieżywe dzieci. Po wyjściu z dworca udaliśmy się z naszym niemowlęciem do dyżurującego w budce obok dworca lekarza, który nie oglądając dokładnie zwłok, stwierdził zgon. Pochowaliśmy małą Monikę przy dużym drzewie w parku naprzeciw dworca. Ojciec zawiniątko włożył do kartonu (na obrzeżu dworca było ich pełno) i przy wspomnianym drzewie umieścił w uprzednio wykopanym dole” – wspominała Danuta Orłowska, wówczas dwunastoletnia, przywieziona wraz z rodziną na roboty przymusowe.

Kilka miesięcy później na dworcu zatrzymały się pierwsze pociągi z Polakami. Rechte-Oder-Ufer-Thorbahnhof stał się dworcem Nadodrze.

Beata Maciejewska

UWAGA! Ten serwis używa cookies.

W naszym serwisie stosuje się pliki cookies, które są zapisywane na dysku urządzenia końcowego użytkownika w celu ułatwienia nawigacji oraz dostosowania serwisu do preferencji użytkownika. Szczegółowe informacje o plikach cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Czytaj więcej…

Rozumiem
Newsletter Melomana
Zapowiadamy nowe koncerty, przypominamy o starcie sprzedaży biletów, dajemy znać o ostatnich wolnych miejscach
Zapisz się