Złe, ty bądź moim Bogiem, niech przynajmniej / przez ciebie władzę z królem Niebios dzielę, / przez ciebie może więcej niż połowę / Królestwa zyskam; o czem niezadługo / dowie się człowiek [tłum. Władysław Bartkiewicz] – mówi Szatan w Raju utraconym Johna Miltona. Podobny do wizji zawartej w literackich wersach pogląd na władzę, jako mającą swoje źródło w niegodziwości, wyznawał u progu XIX wieku zapatrzony w ideały Oświecenia Ludwig van Beethoven. Podczas koncertu otwierającego 60. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans Il Giardino Armonico pod batutą Giovanniego Antoniniego zaprezentuje dzieło, podczas komponowania którego polityczne marzenia niemieckiego artysty zostały wystawione na ciężką próbę.
Prezentację Beethovenowskiej III Symfonii poprzedzi wykonanie dzieł Wolfganga Amadeusa Mozarta. Powstanie dwóch pierwszych z nich – uwertury do opery Idomeneusz, król Krety i Kyrie d-moll – jeszcze nie tak dawno wyznaczano na koniec lat siedemdziesiątych XVIII wieku i wiązano z pobytem artysty w Monachium. Dziś napisanie drugiej z kompozycji łączy się raczej z ostatnimi latami życia Mozarta, spędzonymi w Wiedniu. Nieco wcześniej niż wspomniany utwór dramatyczny, bo w 1779 roku, stworzył on natomiast Mszę koronacyjną. Jest to dzieło genialne, choć będące wynikiem kompromisu między twórczymi możliwościami mistrza rozwijanymi podczas europejskich podróży a ograniczeniami, z jakimi zetknął się on po powrocie do rodzinnego Salzburga. Wpływ na formę komponowanej w tym okresie przez Mozarta muzyki liturgicznej miały chociażby upodobania arcybiskupa Hieronima Colloredo – ówczesnego patrona artysty. Purpurat oczekiwał muzycznych opracowań tekstu liturgii, które byłyby zarówno zwięzłe, jak i uroczyste. Klasyk wywiązał się z postawionego przed nim zadania perfekcyjnie. Dzieło to jest zwarte, pogodne, niepozbawione też wyraźnej teatralności. Nastrojowi celebracji sprzyja obecność w obsadzie perkusji oraz dość licznych instrumentów dętych. Msza po raz pierwszy zabrzmiała najprawdopodobniej już w Wielkanoc, niedługo po jej napisaniu. Dość szybko zyskała sławę znacznie wykraczającą poza Salzburg. W 1791 roku wykonano ją w Pradze podczas ceremonii koronacji cesarza Leopolda II Habsburga na króla Czech, a już rok później zabrzmiała, gdy intronizowano jego następcę – Franciszka II, stąd jej przydomek – „koronacyjna”.
Zaraz po wstąpieniu na tron, zarówno cesarski, jak i królewski, Franciszek musiał zaangażować się w wojnę z rewolucyjną Francją. Konflikt z tym państwem, od 1799 roku już pod rządami Napoleona Bonapartego, doprowadził ostatecznie do zrzeczenia się przez przedstawiciela Habsburgów tytułu cesarza rzymskiego. Gdyby nie wcześniejsza koronacja samego Napoleona na cesarza Francuzów, z takiego obrotu spraw byłby zadowolony Ludwig van Beethoven. Przepełniony republikańskimi ideami, za których uosobienie uważał Bonapartego, będącego wówczas w swoim państwie Pierwszym Konsulem, skomponował w latach 1802–1804 III Symfonię i zatytułował ją Bonaparte. Kiedy utwór był ukończony, znad Sekwany dotarły jednak wieści, że Korsykanin sięgnął po cesarski wieniec. „Teraz i on pogwałci prawa ludzi, by zaspokoić swoją ambicję, wyniesie się ponad wszystkich, stanie się tyranem!” – miał mówić rozgoryczony Beethoven, wykreślając Napoleona z arcydzieła. Ostatecznie pojawiła się ironiczna dedykacja: „Symfonia bohaterska, napisana ku uczczeniu pamięci wielkiego Człowieka”. Tak właśnie na karty historii sztuki wkroczyła niezrównana Eroica.