Koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej prowadzony przez szwajcarskiego dyrygenta i kompozytora Maria Venzaga będzie spotkaniem z jego autorskim dziełem (które zabrzmi w Polsce po raz pierwszy), a także z dość rzadko wykonywanym, a z pewnością wartym poznania Koncertem wiolonczelowym Samuela Barbera – partię solową wykona w nim niemiecki wirtuoz tego instrumentu Alban Gerhardt. Zabrzmią także dwa arcydzieła muzyki romantyzmu autorstwa Carla Marii von Webera oraz Franza Schuberta. Jednym z nich będzie symfonia, której zagadkowa historia do dziś nie doczekała się wyjaśnienia.
Nazwisko Carla Marii von Webera nierozerwalnie związane jest z historią opery. Wystawionego w Berlinie w 1821 roku Wolnego strzelca uważa się za jeden z najważniejszych manifestów muzycznego romantyzmu. Idylliczne obrazy przyrody łączą się tam z przedstawieniem hulaszczego życia myśliwych i pełnych grozy elementów nadprzyrodzonych. Ciesząca się dużą popularnością dramatyczna i nastrojowa Uwertura do tego dzieła zawiera najważniejsze tematy pojawiające się później w jego przebiegu.
Chociaż Koncert wiolonczelowy Samuela Barbera powstał w 1945 roku, to jest to kompozycja utrzymana w przystępnym i komunikatywnym stylu. Amerykanin napisał ją z myślą o wirtuozce Rayi Garbousovej, choć oficjalne zamówienie złożył u niego dyrektor artystyczny Boston Symphony Orchestra Siergiej Kusewicki. Mimo że jest to dzieło łatwe w odbiorze, to prezentowane jest dość rzadko, a to ze względu na duże wymagania, jakie twórca postawił przed wykonawcą partii solowej.
Choć Mario Venzago znany jest głównie jako dyrygent (fachu uczył się między innymi u Leonarda Bernsteina), to para się także kompozycją. Wrocławska publiczność będzie miała okazję poznać jeden z jego utworów, Ulisse, który nie był do tej pory wykonywany w Polsce. Jako ostatnia w programie koncertu zabrzmi VIII Symfonia h-moll „Niedokończona” Franza Schuberta. Jest to dzieło o tajemniczej historii: wiemy, że w 1823 roku jej autor otrzymał dyplom honorowy od Towarzystwa Muzycznego w Grazu. W akcie wdzięczności podarował członkowi towarzystwa i swojemu przyjacielowi, Anselmowi Hüttenbrennerowi, autograf utworu złożony z dwóch kompletnych części i dwóch stron trzeciego ogniwa (wersja fortepianowa została w posiadaniu Schuberta). Ten jednak, nie mówiąc nic nikomu, zatrzymał rękopis u siebie, co wyjawił dopiero w 1865 roku, niedługo przed śmiercią. Symfonia zabrzmiała po raz pierwszy w Wiedniu tego samego roku, budząc sensację, a także prowokując liczne pytania. Czy Schubert dokończył orkiestrowanie trzeciej części? Czy napisał czwartą? Badacz twórczości kompozytora, Brian Newbould, utrzymywał, że ogniwo to istnieje i że zostało wykorzystane przez twórcę w muzyce scenicznej do sztuki Rosamunde. Powstawała ona w tym samym czasie, co symfonia, zgadza się też zarówno obsada, jak i tonacja. Prawdopodobnie nigdy jednak nie będziemy mieć pewności, czy hipoteza ta jest prawdziwa, a „Niedokończona” rozbrzmiewa zazwyczaj w wersji dwuczęściowej.