W świecie muzyki upływ czasu nie martwi, gdy przeżywa się go w rytmie jubileuszy wielkich twórców. Kończący się 2025 rok jest okazją do wspominania geniuszu Maurice’a Ravela, a to z powodu sto pięćdziesiątej rocznicy jego przyjścia na świat. Nowy, 2026 rok będzie natomiast pretekstem do skupienia się na fascynującym dorobku Hansa Wernera Henzego. Urodzony w 1926 roku artysta był jednym z najważniejszych kompozytorów drugiej połowy XX wieku. NFM Filharmonia Wrocławska pod dyrekcją Christopha Eschenbacha zaprezentuje dzieła obu tych postaci, francuską część programu uzupełniając o Karnawał rzymski – uwerturę koncertową Hectora Berlioza.
Ważną rolę w historii II Koncertu fortepianowego Henzego odegrał nie kto inny, jak Christoph Eschenbach. To właśnie obecny dyrektor artystyczny Wrocławskich Filharmoników w 1968 roku zasiadł przy fortepianie, by jako solista prawykonać dzieło podczas jego londyńskiej premiery. Tym razem jednak maestro poprowadzi kompozycję zza dyrygenckiego pulpitu, a przy klawiaturze pojawi się Fil Liotis. Muzyka rozpocznie się w nastroju nokturnu, by przerodzić się potem w mocne „starcie” między Grekiem a zespołem orkiestrowym. W finale dzieła odnajdziemy odniesienie do poezji, podąża ono bowiem za Szekspirowskim Sonetem 129 (Marnotrawienie duszy na wstydu daremność – tłum. Marian Hemar).
Bliższe pogodnej konwencji noworocznego wieczoru będą z pewnością utwory przewidziane na drugą część koncertu. Karnawał rzymski Hector Berlioz napisał na przełomie lat 1843 i 1844. Zawarł w nim tematy swojej opery pod tytułem Benvenuto Cellini. Paryska premiera dzieła zakończyła się fiaskiem i autor, tworząc krótszą wersję kompozycji, mierzył się z perspektywą zmarnotrawienia artystycznego wysiłku. Powstała porywająca uwertura zyskała sporą popularność. Sama opera też jednak ostatecznie doczekała się większego zainteresowania publiczności, do czego przyczynił się sam Ferenc Liszt, wystawiając ją w Weimarze. Efektem pozornej porażki było też słynne Ravelowskie Bolero. Jego autor miał bowiem zorkiestrować fortepianowe utwory hiszpańskiego artysty Isaaca Albéniza, by przygotować balet dla tancerki Idy Rubinstein. Okazało się jednak, że prawa autorskie nie pozwalają mu na zrealizowanie tego zamiaru. Niezrażony Ravel zdecydował się zatem na wykorzystanie iberyjskich inspiracji w dziele w całości oryginalnym – hipnotyzującej stylizacji popularnego południowego tańca.