Martha Argerich, Garrick Ohlsson, Krystian Zimerman, Rafał Blechacz, Yulianna Avdeeva, Seong-Jin Cho, Bruce Liu – nazwiska tych triumfatorów Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina stały się wyznacznikami jakości i artystycznego statusu. Oczywiście nie wiemy jeszcze, komu jesienią 2025 roku przypadną laury konkursowych zmagań, ale możemy oczekiwać, że do tego zaszczytnego grona dołączy kolejny artysta o wybitnej osobowości. Podczas koncertu NFM Filharmonii Wrocławskiej z udziałem zwyciężczyni bądź zwycięzcy tegorocznej edycji Konkursu Chopinowskiego pod batutą Christopha Eschenbacha zabrzmi jeden z koncertów fortepianowych Chopina, a także IV Symfonia Ludwiga van Beethovena.
Juwenilia, czyli utwory młodzieńcze, w twórczości wybitnych nawet kompozytorów zajmują zazwyczaj pozycję marginalną. Najczęściej zwracają na nie uwagę jedynie muzykolodzy, fachowcy chcący w swoich wywodach pokazać, jak ewoluował styl danego artysty. W przypadku obu koncertów fortepianowych Fryderyka Chopina sytuacja jest jednak zgoła odmienna. Badacze wymieniają wprawdzie kompozytorów stanowiących dla niego źródło inspiracji – Johna Fielda, Johanna Nepomuka Hummla, Friedricha Kalkbrennera czy Ignaza Moschelesa – ale to właśnie wczesne dzieła polskiego twórcy nie tylko przetrwały w repertuarze, lecz stanowią wręcz jego podstawę i wzorcowy przykład wirtuozowskiego stylu brillant. Jest w tym zasługa niezwykłego daru melodycznego Chopina i umiejętności nadawania kompozycjom wyjątkowej głębi emocjonalnej. Wynikała ona po części z pobudek osobistych – był to bowiem czas, w którym artysta darzył uczuciem młodą śpiewaczkę Konstancję Gładkowską. Fascynował go też świat romantycznej opery – stąd słyszalne w drugiej części Koncertu f-moll nawiązania do Wolnego strzelca Carla Marii von Webera. Finały obu koncertów zaś są subtelnymi i jednocześnie pełnymi humoru stylizacjami polskich tańców ludowych.
Drugą część koncertu w NFM wypełni IV Symfonia B-dur Ludwiga van Beethovena, nad którą twórca pracował w 1806 roku w Oberglogau – posiadłości hrabiego Franza Joachima von Oppersdorffa, któremu też dzieło to zostało zadedykowane. Obecnie miejscowość ta to polski Głogówek. Lekki, pogodny i pełen humoru charakter utworu odróżnia go od monumentalnych symfonicznych fresków, czyli od III i V Symfonii. Z tego względu Robert Schumann określił Czwartą jako „smukłą Greczynkę pomiędzy dwoma nordyckimi olbrzymami”; z zachwytem o tym dziele wypowiadali się też Berlioz i Mendelssohn. Symfonia po raz pierwszy zabrzmiała w marcu 1807 roku podczas prywatnego koncertu w posiadłości innego przyjaciela i mecenasa kompozytora, księcia Josepha Franza von Lobkowitza.