Chociaż myśląc o muzykaliach gromadzonych w siedemnastowiecznym Wrocławiu, nie można pominąć zasobów trzech tutejszych głównych parafii protestanckich, nie należy też bagatelizować zawartości bibliotek prywatnych właścicieli. Do niezwykle ważnego zbioru, który częściowo przetrwał do naszych czasów, przylgnęło nazwisko Daniela Sartoriusa. Prawie czterysta przynależących do tej kolekcji druków z lat 1610–1655 to złoty odblask dokonań najśmielszych kompozytorów tamtej epoki – przede wszystkim włoskich, ale również niemieckich oraz polskich. O tym, jak trwały ślad pozostawił on na muzycznym życiu miasta, przekonają nas maestro Andrzej Kosendiak i Wrocław Baroque Ensemble, zgromadzone przed wiekami utwory wykonując w Sali Wielkiej wrocławskiego Ratusza.
Okres, w którym Daniel Sartorius – nauczyciel w gimnazjum przy kościele św. Elżbiety – faktycznie był w posiadaniu owej kolekcji, stanowi tylko wycinek jej długiej historii. Początki zbioru wiążą się najprawdopodobniej z działalnością Ambrosiusa Profego – w latach 1633–1665 organisty wspomnianej świątyni przejętej przez ewangelików w 1525 roku. Po śmierci Sartoriusa w 1671 roku dokumenty, o których mowa, stały się częścią Bibliotheca Rhedigeriana utworzonej jako gabinet osobliwości sto lat wcześniej przez niejakiego Thomasa Rehdigera. W 1645 roku została ona przekazana miastu, co doprowadziło do powstania pierwszej publicznej biblioteki Wrocławia. Co ciekawe, w jej skład wchodziły nie tylko zasoby piśmiennicze, ale też obrazy, rzeźby, monety i minerały. Wszystko to zdeponowano w sali nad zakrystią Elisabethkirche. W drugiej połowie XIX wieku muzykalia włączono do biblioteki miejskiej. Podczas II wojny światowej wywieziono je poza Dolny Śląsk. Potem uległy one rozproszeniu i część z nich już do Wrocławia nie powróciła.
Spośród muzyki zgromadzonej w wyjątkowym zbiorze artyści Wrocław Baroque Ensemble wybrali utwory ośmiorga kompozytorów. Szczególne zainteresowanie może wzbudzić przykład twórczości kobiecej – w programie muzyków będzie nim motet mniszki kamedułki Lucrezii Orsiny Vizzany, której dorobek zdradza wpływy Claudia Monteverdiego i stile moderno. W repertuarze koncertu znalazła się też jedna z sonat z opusu 8 Biagia Mariniego. Ich druk zachowany w kolekcji Sartoriusa cieszy się statusem unikatu. Są tam obecne także polonica. Chociaż najważniejszym z nich jest na pewno jedyna kompletna kopia pięciu ksiąg Canzoni e concerti Adama Jarzębskiego, to tak traktować można też utwory Tarquinia Meruli. Włoch w 1621 roku przybył do Warszawy, gdzie podjął służbę jako organista króla Zygmunta III Wazy, a później także jako muzyk w zespole królewicza Władysława. Opublikowany ponad dziesięć lat po jego powrocie na Półwysep Apeniński wolumin Canzoni overo Sonate Concertate per chiesa e camera, którego kopia czterysta lat temu trafiła do Wrocławia, zawiera canzonę La Polachina z elementami polskiej muzyki ludowej.