Dźwiękiem puzonu zauroczyła go orkiestra marszowa w jego rodzinnym mieście. W wieku lat dziewięciu zaczął grać na tym instrumencie, który woził na wózku, gdyż był on za ciężki dla tak małego dziecka. Dziś nosi prestiżowe miano jednego z najbardziej eleganckich puzonistów na świecie, nieugięcie patrzącego w przyszłość, niezaprzeczalnego wirtuoza.
Zasłynął z niezwykłej zdolności łączenia zawiłych i na pozór sprzecznych ze sobą kompozycji, co doprowadziło go do momentów, w których, dzięki improwizacjom, spotkać się może muzyka Indian Tihi z operą Wagnera. „Świat muzyki fascynuje mnie bez reszty – mówi – zmuszając mnie do odbycia kolejnej podróży, jak tylko skończę poprzednią. To jak ciągłe odkrywanie i obwieszczanie światu nowych pomysłów. Wierzcie mi, potrafię udowodnić, że ten lśniący instrument może wysłać wiadomość prosto do waszego serca i zmienić wasze życie”.
Przez krytyków muzycznych bywa porównywany do Tomasza Stańko, co jest zapewne dla Samuela olbrzymim komplementem, gdyż, jak sam niejednokrotnie wspomina w wywiadach, polski trębacz jest jego idolem. We Wrocławiu wystąpi w trio – towarzyszyć mu będą Marc Ducret (gitara) i Peter Bruun (perkusja).