Poetyckie i śpiewne ballady, skomponowane do tekstów ludowych oraz wierszy znanych twórców, zabrzmią podczas koncertu otwierającego cykl kameralny w Narodowym Forum Muzyki. Gwiazdą wieczoru będzie Olga Pasiecznik, śpiewaczka odnajdująca się równie dobrze w repertuarze operowym jak lirycznym.
Muzyka i poezja wydają się dla siebie stworzone, a jednak w tym związku nie brak waśni i zazdrości, jak w każdym artystycznym romansie. Co jest ważniejsze: słowo czy muzyka? Tymczasem mamy jeszcze kilkoro wykonawców na estradzie, między którymi podział ról pozornie jest ustalony: to ludzki głos jest bohaterem koncertu. Ale czy instrumentalista ma ochotę być jedynie tłem? To tylko niektóre z intrygujących niuansów i wyzwań muzyki kameralnej, które możemy odkrywać przez cały sezon w NFM.
Olga Pasiecznik, sopranistka nagradzana w całej Europie, przedstawi nam pieśni ze swej rodzinnej Ukrainy opracowane przez kompozytorów klasycznych, którzy bywali, tak jak Mykoła Łysenko, także etnografami gromadzącymi utwory ludowe. Druga część wieczoru będzie należała do muzyki napisanej do słów poezji. Stéphane Mallarmé, wybitny symbolista, dekadent, zainspirował niejednego ze współczesnych mu kompozytorów. Maurice Ravel był pod tak wielkim wrażeniem jego twórczości, że nazwał poetę „egzorcystą języka”, który „uskrzydlone myśli, nieświadome sny na jawie uwolnił z więzienia”. Z kolei kompozytor Ernest Chausson sięgnął po twórczość Charles’a Cros, którego teksty możemy znać z piosenek Brigitte Bardot. Kompozytora i poetę łączy fakt, że nie od początku związali życie ze sztuką. Chausson ukończył prawo i w dość późnym, jak na dziedzinę muzyki, wieku zaczął formalną edukację muzyczną, dlatego musiał wykazać się sporą wytrwałością, aby osiągnąć satysfakcjonujący go poziom artystyczny. Cros jako poeta został doceniony właściwie dopiero przez potomnych. Za życia zajmował się co prawda satyrą na scenach paryskich kabaretów, ale przede wszystkim był wynalazcą, naukowcem, a nawet nauczycielem chemii. Jego Wieczna pieśń, która oczarowała Chaussona, to deklaracja miłości wobec nieobecnego obiektu uczucia. Natomiast Camille Saint-Saëns jako jedyny w tym gronie zaczerpnął inspirację z poezji autorstwa kobiety – Anny de Noailles, francuskiej pisarki i publicystki, z pochodzenia rumuńskiej księżnej, brylującej na salonach przełomu XIX i XX wieku. Saint-Saënsowi udało się oddać muzyką zniewalający nastrój jej wierszy.
Niezależnie, czy w naszych sercach to muzyka, czy poezja zajmuje pierwsze miejsce, koncert będzie dobrą sposobnością do zgłębienia obu sztuk, a przede wszystkim do podziwiania ich iskrzącego mariażu. O subtelnym i ciepłym głosie Olgi Pasiecznik mówi się, że pomaga zatrzymać się w codziennym pędzie, odetchnąć i odpocząć. Tego wszystkim życzymy!