W XX wieku artyści chętnie zwracali się ku muzyce przeszłości, czerpiąc z niej natchnienie do swoich kompozycji. Nurt ten, określany mianem neoklasycyzmu, został zapoczątkowany wystawieniem baletu Pulcinella Igora Strawińskiego. Podczas koncertu NFM Filharmonii Wrocławskiej usłyszymy zarówno suitę z tego dzieła, jak i utwory napisane przez mistrzów epoki baroku i klasycyzmu, które stały się inspiracją dla muzyków dwudziestowiecznych.
Antonio Vivaldi był twórcą nadzwyczaj płodnym. Chełpił się, iż jego nowe kompozycje powstają tak szybko, że kopiści nie nadążają z ich przepisywaniem. Sprowokowało to Strawińskiego do wypowiedzenia złośliwej (i niesprawiedliwej) uwagi, że Vivaldi nie napisał 550 koncertów, ale jeden 550 razy. Wysłuchamy dwóch krótkich dzieł włoskiego kompozytora – Koncertu na orkiestrę g-moll RV 157 i Koncertu na dwie wiolonczele g-moll RV 531. To pełna energii i temperamentu, rytmiczna, ale jednocześnie śpiewna, wyrazista i ciepła muzyka, świadcząca o wielkiej inwencji artysty.
Swój II Koncert wiolonczelowy D-dur Hob. VIIb:2 Joseph Haydn stworzył w 1783 roku dla Antonína Krafta, czeskiego wiolonczelisty i kompozytora. Był on jego uczniem i tak jak on był zatrudniony na dworze księcia Nikolausa Esterházyego. Muzykolodzy przez pewien czas przypuszczali, że Kraft sam napisał ten koncert, a Haydn tylko go sprawdził, jednak spory ucichły w momencie odkrycia sporządzonego ręką kompozytora egzemplarza. To utwór mało popisowy, bardziej liryczny niż wirtuozowski. Haydn wyeksponował w nim brzmienia ciepłe i śpiewne, które sprawiają, że słucha się tego dzieła z wielką przyjemnością.
Koncert zostanie zwieńczony wykonaniem suity z baletu Pulcinella Strawińskiego, powstałego na zamówienie impresaria Baletów Rosyjskich, Siergieja Diagilewa. Kostiumy i scenografię do premierowego wykonania w Operze Paryskiej zaprojektował Pablo Picasso. Pomysł na muzykę był dość kontrowersyjny i początkowo nie przypadł Strawińskiemu do gustu. Zaproponowano mu bowiem unowocześnienie i aranżację kompozycji przypisywanych Giovanniemu Battiście Pergolesiemu (obecnie wiemy, że były to prace różnych twórców). Później jednak artysta przekonał się do tego pomysłu i jak sam przyznawał, był to dla niego nie tylko zwrot w przeszłość, lecz także nowe spojrzenie na samego siebie. Dwa lata później, w 1922 roku, sporządził złożoną z ośmiu części suitę, która często rozbrzmiewa podczas koncertów i cieszy się dużą, zasłużoną popularnością. To muzyka lekka, barwna, melodyjna i przy okazji bardzo dowcipna.