„Dlaczego u diabła ksiądz mi śpiewa? Przecież robi to ksiądz nieczysto” – brzmieć miały wypowiedziane na łożu śmierci ostatnie słowa Jeana-Philippe’a Rameau. Zmarłego 12 września 1764 roku najwybitniejszego francuskiego kompozytora osiemnastego wieku, klawesynistę i teoretyka pochowano już następnego dnia w paryskim kościele pw. św. Eustachego. Główne ceremonie żałobne odbyły się jednak dopiero 27 września w leżącym nieopodal oratorium księży filipinów. W stolicy Francji odbyły się później jeszcze dwa podobne nabożeństwa, a uroczyście opłakiwano go również w Awinionie, Dijon, Marsylii, Orleanie oraz Rouen.
Muzyczny rdzeń ceremonii w Oratoire du Louvre, którą pod dyrekcją Skipa Sempégo odtworzy zespół solistów, Chór NFM i Wrocławska Orkiestra Barokowa, stanowiła Msza żałobna Jeana Gilles’a. Dzieło wykonane po raz pierwszy na pogrzebie jego twórcy w 1705 roku stało się potem prawdziwym przebojem osiemnastowiecznych pochówków. Było wykonywane m.in. podczas królewskich pogrzebów – Ludwika XV w 1774 roku i polskiego władcy Stanisława Leszczyńskiego w 1766. Na przestrzeni lat utwór modyfikowano, dostosowując go do zmieniających się gustów i potrzeb konkretnych okazji. Standardem było np. włączanie w przebieg Mszy utworu Carillon des Morts Michela Corrette’a – muzycznej ilustracji bijących dzwonów katedry w Rouen.
Zadanie zaaranżowania Requiem Gilles’a na uroczystość pożegnania Rameau przypadło prawdopodobnie parze przyjaciół – François Rebelowi i François Francœurowi ze środowiska Concert Spirituel. W ciągu zaledwie kilkunastu dni dzielących śmierć kompozytora od żałobnego nabożeństwa musieli oni wprowadzić do utworu swoje zmiany, przepisać nuty dla wykonawców i przeprowadzić z nimi próby. Zdążyli zmodyfikować instrumentację Mszy, dołączyć do niej kolejne części oraz wpleść fragmenty najlepszych oper nieboszczyka. Co ciekawe, najwięcej zmian wprowadzili na początku utworu, a im bliżej ostatnich taktów, tym adaptacja bliższa jest oryginałowi. Prawdopodobnie zatem zbliżający się deadline ostudził rozbudzone ambicje organizatorów muzycznej oprawy. Pomimo konieczności pójścia na artystyczny kompromis aranżacja Mszy miała dogłębnie poruszyć półtora tysiąca żałobników zgromadzonych na ceremonii. „Requiem przeszyło Francuzów bólem, podczas gdy Włosi drżeli z przerażenia” – komplementował to wykonanie Corette.