Tegoroczny cykl Kina organowego NFM zamkną Rozkosze gościnności Bustera Keatona, burleskowa komedia o wielopokoleniowym konflikcie pomiędzy amerykańskimi familiami Canfieldów i McKayów. Słodko-gorzka produkcja wypełniona jest scenami pełnymi aktorskiej brawury, ale też równoważącym je swoistym liryzmem. Seans uświetnią organowe impresje Vincenta Thévenaza – doskonałego improwizatora i organisty tytularnego genewskiej katedry Saint-Pierre.
Gdy William McKay otrzymuje niespodziewany list zapowiadający spadek, w jego głowie rodzi się wizja błyskawicznego wzbogacenia. Rozpromieniony perspektywą fortuny, wyrusza do rodzinnego Rockville, nie przeczuwając, że podróż ta stanie się ironicznym przypisem do marzeń o łatwym szczęściu. Zamiast serdecznego powitania czeka go bowiem spotkanie z krewnymi, którzy postanawiają uczynić z „gościnności” prawdziwie gorzką komedię pomyłek. Rozkosze gościnności, dzieło naszpikowane filuternymi gagami i subtelnym dowcipem, a przy tym przesiąknięte melancholią, to dziś klejnot w koronie kina niemego. Wyreżyserował je artysta o wszechstronnym talencie – Buster Keaton, legenda porównywana do Chaplina, a zarazem indywidualista, który w pantomimie znalazł własny, niepowtarzalny język. Dzieciństwo w świecie wodewilu, gdzie od małego błyszczał na deskach teatrów, wykuło w nim instynkt scenicznej perfekcji. „To bez wątpienia najpiękniejszy ze wszystkich filmów Keatona” – zachwycał się francuski krytyk Michel Denis. W rzeczy samej, to więcej niż komedia: to krytyka społeczna zmieszana z artyzmem, jedynie przykryta doskonałym humorem sytuacyjnym.
„Keaton doskonale rozumiał medium, z jakim miał do czynienia. Swą komediową twórczość traktował zaś bardzo poważnie. Wiedział, że porywając się na produkcję burlesek trwających sześćdziesiąt minut, należy zmienić myślenie o gagach. W krótszych formach mogło ich być sporo, w dłuższych trzeba je było ograniczyć i umiejętnie wpleść w fabułę. Musiały być naturalniejsze i wiarygodniejsze” – podkreśla filmoznawca Rafał Glapiak. O znakomitym wyczuciu formy i wpływie na jej muzyczną koherencję, można mówić również w kontekście improwizacji Vincenta Thévenaza – artysty śmiało czerpiącego z wolności autorskiej interpretacji, który tego wieczoru zasiądzie przy manuale monumentalnego instrumentu w NFM.