Francuski dyrygent (a z wykształcenia także flecista) Pascal Rophé w przeszłości szefował takim zespołom, jak Orchestre Philharmonique de Liège czy Orchestre national des Pays de la Loire. Żywo interesuje się on muzyką najnowszą, co często znajduje odbicie w programach układanych przez niego koncertów. Wraz z NFM Filharmonią Wrocławską zaprezentuje dzieła dwóch klasyków XX wieku – Györgya Ligetiego i Igora Strawińskiego oraz Koncert fletowy współcześnie działającego kompozytora Marca-André Dalbaviego. Partię solową w ostatnim utworze wykona austriacki wirtuoz Karl-Heinz Schütz.
Wieczór otworzy Lontano Györgya Ligetiego – kompozycja ukończona w 1967 roku. Tytuł oznacza po włosku coś odległego, ale twórca nie doprecyzował, o co dokładnie chodzi. Muzyka, choć przeważnie jest cicha, ewokuje nastrój grozy i niesamowitości, sugerując odległe zagrożenie. Ligeti zastosował tu charakterystyczną dla jego stylu technikę mikropolifoniczną polegającą na nakładaniu na siebie warstw instrumentalnych tworzących gęste i nasycone brzmienie. Koncert fletowy z kolei powstał w 2006 roku z myślą o wirtuozie tego instrumentu, Emmanuelu Pahud, który po raz pierwszy wykonał to dzieło w Filharmonii Berlińskiej. Jest to kompozycja Marca-André Dalbaviego. Artysta ten przyszedł na świat w 1961 roku, kształcił się w Konserwatorium Paryskim, orkiestrację studiował z Mariusem Constantem, a kunsztu w zakresie dyrygentury uczył go Pierre Boulez. Niezwykle barwny, intrygujący z jednej strony wirtuozerią partii solowej, a z drugiej lekkością brzmienia i subtelnością partii orkiestry utwór wraz z NFM Filharmonią Wrocławską wykona Karl-Heinz Schütz – austriacki wirtuoz pełniący zaszczytną pozycję solisty Wiener Philharmoniker i Wiener Staatsoper.
Drugą część koncertu wypełni Święto wiosny Igora Strawińskiego. Prawykonanie tego baletu w maju 1913 roku w paryskim Théâtre des Champs Élysées zarówno przeszło do historii, jak i stało się legendarne. Publiczność, zaskoczona surową choreografią Wacława Niżyńskiego, brutalnością tematyki (balet opowiada historię składania ludzkiej ofiary, aby wiosna mogła się odrodzić) i gwałtownością muzyki, miała zgodnie z relacjami świadków głośno protestować, a nawet rozpocząć regularną bijatykę, która skończyła się ponoć wyprowadzeniem z teatru kilkudziesięciu najbardziej krewkich osób. Nie dowiemy się pewnie nigdy, co się wtedy wydarzyło, ale prawdą jest, że muzyka Strawińskiego nadal brzmi świeżo, wzbudza emocje, choć już innego rodzaju, i cieszy się dużą popularnością.