Wiedeń zwykło się nazywać stolicą muzyki poważnej. Co jednak dzieje się tam podczas karnawału? Na podróż po naddunajskiej metropolii i jej wyobrażonych, niezliczonych zakątkach pełnych gemütlichkeit zapraszają obywatele tego miasta. Jeśli zagubimy się w obfitości rautów i balów, spotkamy może Mozarta ubranego w szykowną perukę albo zapuszczającego faworyty Johanna Straussa syna. A może porwie nas kosmopolityczna karuzela muzyki tanecznej i lirycznej z całego świata?
Każdy fin de siècle ma swój klasycyzm. Ten wiedeński kojarzy się przede wszystkim z twórczością Wolfganga Amadeusa Mozarta. Na początku wieczoru usłyszymy więc kwartet fortepianowy słynnego żartownisia. Chryzantemy Giacoma Pucciniego nastroją nas na ton elegijny. To dalekie od języka weryzmu dzieło powstało w celu upamiętnienia włoskiego księcia i króla Hiszpanii Amadeusza. Z melancholii słuchaczy wyrwie Edward Elgar i jego Salut d’amour – wyraz młodej miłości, prezent zaręczynowy dla przyszłej żony. Swoje trzy grosze wtrąci wielki wiedeński skrzypek Fritz Kreisler. Artysta, który wyemigrował do Ameryki zaraz po wybuchu I wojny światowej, w takich kompozycjach, jak Marche miniature viennoise, utrwalił legendę cesarsko-królewskiego miasta.
Podczas koncertu zabrzmią utwory obecnego na scenie akordeonisty Christiana Bakanica. Austriak, wierząc w twórczą moc tradycji, łączy klasyczne formy z muzyką ludową bliższych i dalszych okolic, ze szczególnym upodobaniem do tango nuevo. Domieszka tego gatunku wydobędzie z wiedeńskiego karnawału nowe barwy, chociaż usłyszymy też Ideocello, które kipi rockową energią, i Valse rouge tylko pozornie zahaczający o paryską stereotypowość.
Znakomity Bakanic jest również autorem aranżacji składających się na drugą część programu. A w niej Strauss, faworyt miłośników walca, zaproponuje uwerturę ze swojej modelowej operetki Zemsta nietoperza. Franz Schubert, zwany klasykiem romantyzmu, wcieli się w Pierrota w pieśni Die Nebensonnen z raczej pesymistycznej części swojego portfolio. Hałasu narobi kapela janczarska zilustrowana przez Mozarta w jego fortepianowej sonacie KV 331. Dodajmy do tego południowoamerykańskie rytmy Astora Piazzolli zderzone ze środkowoeuropejskim, Kreislerowskim walcem Schön Rosmarin, amerykański cool jazz lat pięćdziesiątych Dave’a Brubecka i tango na pięć czwartych Bakanica. Jak karnawał, to karnawał!