Serdecznie zapraszamy na koncert Filharmonie Brno, Chóru NFM i znakomitych solistów pod batutą wybitnego dyrygenta Dennisa Russela Daviesa. W repertuarze znalazły się dzieła dwóch czeskich kompozytów: Antonína Dvořáka i Leoša Janáčka. Utworzona w 1956 roku Filharmonie Brno jest zespołem mającym bardzo silne związki z muzyką drugiego z tych twórców, który przez wiele lat mieszkał w Brnie, gdzie pracował w roli dyrektora tamtejszego konserwatorium. Pierwszym szefem artystycznym orkiestry był jego uczeń, znakomity dyrygent Břetislav Bakala.
VII Symfonia d-moll Antonína Dvořáka otwiera trylogię późnych, najpopularniejszych dzieł z tego gatunku napisanych przez Czecha. Utwór, ujęty w tradycyjne czteroczęściowe ramy, został stworzony na zamówienie londyńskiego Philharmonic Society, dla którego Beethoven ongiś napisał swoją IX Symfonię. Świadomy tego, jak wielkie spotkało go wyróżnienie, Dvořák stworzył jedną ze swoich najwybitniejszych kompozycji. Symfonia wyróżnia się w jego dorobku mrocznym kolorytem i dramatycznym charakterem. Mniej tu także typowych dla jego twórczości nawiązań do czeskiej muzyki ludowej. Praca nad utworem postępowała sprawnie, a kompozytor poprowadził prawykonanie symfonii w kwietniu 1885 roku w Londynie.
W drugiej części koncertu zabrzmi późny utwór Leoša Janáčka: Msza głagolicka przeznaczona na orkiestrę, chór, organy i cztery głosy solowe. Powstała ona w 1926 roku z myślą o uświetnieniu dziesiątej rocznicy odzyskania niepodległości przez Czechosłowację. Skrajne ogniwa mszy wykonywane są przez orkiestrę, jedno przeznaczone jest na organy solo, a pozostałe to wokalno-instrumentalna starocerkiewnosłowiańska wersja tekstu mszalnego używanego także w tradycji katolickiej. Krótkie, lapidarne, obsesyjnie powtarzane motywy, wykorzystanie skrajnych rejestrów, eksponowanie instrumentów dętych blaszanych, niezwykły dramatyzm i witalność tej muzyki skłoniły Milana Kunderę do stwierdzenia że jest to „bardziej orgia niż msza”. Być może jest to stwierdzenie nieodległe od prawdy – kompozytor wyznawał, że podczas pisania tego utworu inspirowała go głównie dzika przyroda, a jego krewni relacjonowali, iż do kościoła wchodził wyłącznie po to, aby schronić się przed deszczem.