„Nawet sobie nie wyobrażasz, jak to jest słyszeć za sobą kroki takiego olbrzyma” – pisał Johannes Brahms w liście do przyjaciela w 1872 roku. Jeszcze 45 lat po śmierci Beethovena wydawało się, że osiągnięciom mistrza z Bonn na polu realizacji zarówno formy kwartetu smyczkowego, jak i symfonii, nie dorówna nikt. Nie mając długo odwagi zmierzyć się z tym dziedzictwem, chcąc jednocześnie rozwijać twórczość kameralną, Brahms zaczął zatem od komponowania nie kwartetów, ale sekstetów smyczkowych. Napisał dwa takie dzieła i okazały się one epokowymi osiągnięciami w historii rozwoju tego trudnego gatunku muzycznego.
W obu Brahms zdecydował się obsadzić sekstet parą każdego z trzech instrumentów – skrzypiec, altówki i wiolonczeli. Umożliwiło to wzmocnienie ich brzmienia, budzące nawet skojarzenia z grą orkiestrową, przy jednoczesnym zachowaniu muzycznej wrażliwości na najdrobniejsze szczegóły faktury. Umieszczenie w obsadzie dwóch wiolonczel pozwoliło dodatkowo na wykorzystywanie jednej z nich w funkcji melodycznej. Pierwszy z sekstetów Brahms skomponował w 1860 roku, odnosząc duży sukces, a o fortepianową transkrypcję II części utworu prosiła go sama Clara Schumann.
Skomponowanie drugiego sekstetu kilka lat później było dla Brahmsa sposobem na emocjonalne poradzenie sobie z rozstaniem z ukochaną. Miała na imię Agathe, była sopranistką, córką profesora medycyny i uchodziła za prawdziwą piękność. „Jeśli sprawy nadal potoczą się w taki sposób, to prawdopodobnie ulotnię się jak akord muzyczny i rozpłynę w powietrzu” – zwierzał się przyjacielowi zakochany jeszcze wtedy Brahms. Wszystko wskazywało na to, że para wkrótce ogłosi swoje zaręczyny. Ostatecznie kompozytora przeraziły jednak poświęcenia, jakich wymaga życie rodzinne i faktycznie… ulotnił się w mało szlachetny sposób. „Nie zniósłbym pęt małżeństwa!” – pisał do Agathe w liście. Nie zapomniał jednak o niej całkowicie i w tworzonych później utworach zaczął wykorzystywać muzyczny motyw będący echem uczuć do kobiety – dźwięki A-G-A-H-E. Sześć lat po tych wydarzeniach – latem 1864 roku – wspomnienia Agathe von Siebold znowu zaczęły go nawiedzać. W utworze, nad którym zaczął wtedy prace – właśnie w II Sekstecie – motyw ten odnajdziemy w kulminacyjnym momencie ekspozycji w I części. „Oto dziełem tym uwolniłem się od mej ostatniej miłości” – pisał potem Brahms.