Beethoven i Schumann… nie Robert jednak, a jego genialna żona Clara, będą kompozytorami, których twórczość zabrzmi podczas kolejnego koncertu symfonicznego w Sali Głównej NFM. Ostatni raz słyszeliśmy repertuarowe połączenie twórczości obojga, gdy ubiegłej wiosny we Wrocławiu gościła sama Anne-Sophie Mutter. Tym razem po ich utwory sięgną inni wybitni artyści – włoska pianistka Beatrice Rana oraz Luxembourg Philharmonic Orchestra pod dyrekcją Gustava Gimena.
Pierwszy z zaprezentowanych tego wieczoru utworów Ludwiga van Beethovena to znakomity dowód na moc drzemiącą w muzyce. Jego uwertura Coriolan zainspirowana jest historią tytułowego Gnejusza Marcjusza Koriolana. Ta półlegendarna opowieść po raz pierwszy pojawiła się w pismach antycznych historyków – Tytusa Liwiusza, Plutarcha i Dionizjusza z Halikarnasu. Wieki później ten rzymski wódz powrócił jako bohater dramatów Williama Shakespeare’a i Heinricha von Collina, oba są dziś jednak mało znane. Naprawdę unieśmiertelnił go dopiero, komponując swoją uwerturę, właśnie Beethoven, a jego dzieło można traktować wręcz jako utwór programowy, w którym zapisana jest ta starożytna historia.
Mocy nie brakuje też na pewno dziełom Clary Schumann. Choć przez długi czas patrzono na jej twórczość niemal wyłącznie przez pryzmat utworów jej męża, Roberta Schumanna, ocenia się ją obecnie znacznie bardziej niezależnie – jak dorobek dojrzałej artystki, którą Clara Schumann bez wątpienia była. Koncert fortepianowy op. 7, w którym partię solową zagra Beatrice Rana, to jej młodzieńcze pełne fantazji dzieło, które sama kompozytorka wykonywała już w wieku szesnastu lat. IV Symfonię Beethovena, która zabrzmi na zakończenie wieczoru, wspomniany tu Robert Schumann opisywał jako „smukłą Greczynkę między dwoma nordyckimi olbrzymami”, myśląc o niej w kontekście powstałej wcześniej podniosłej Eroiki i późniejszej dramatycznej Symfonii losu. Schumann miał rację – mimo mrocznego charakteru wstępu jej pogodny nastrój utrzymuje się potem właściwie w całym dziele aż do triumfalnego finału.
Luxembourg Philharmonic Orchestra, mająca swoją siedzibę w maleńkim, ale dumnym księstwie wciśniętym między Francję, Belgię i Niemcy, została założona w 1933 roku przy słynnej rozgłośni radiowej Radio Luxembourg – tej samej, która dzięki potężnym nadajnikom pomagała mieszkańcom PRL poznawać amerykańską muzykę rozrywkową. To jednak zupełnie inna historia… Od 1996 roku ten znakomity zespół działa jako instytucja publiczna, a od 2005 ma swoją siedzibę w nowo otwartej wówczas filharmonii. Gustavo Gimeno, który podczas koncertu poprowadzi muzyków pochodzących z aż dwudziestu krajów, jest głównym dyrygentem orkiestry od 2015 roku.