Serdecznie zapraszamy na koncert odbywający się w ramach Wrocławskiego Forum Kameralistów – inicjatywy kulturalnej, której celem jest integracja oraz rozwój środowiska muzycznego stolicy Dolnego Śląska. Swój kunszt zaprezentuje Alisios Camerata – zespół już od dekady występujący zarówno w Europie, jak też w Azji i Ameryce Północnej. Inspiracją do wykonania programu w składzie złożonym z klarnetu, skrzypiec lub altówki, wiolonczeli i fortepianu był Kwartet na koniec czasu Oliviera Messiaena, jedno z arcydzieł muzyki XX wieku.
Koncert rozpocznie wykonanie jednoczęściowego Kwartetu fortepianowego a-moll Gustava Mahlera. To jedyne zachowane dzieło austriackiego twórcy z okresu studiów w wiedeńskim konserwatorium i jedyna zachowana kompozycja kameralna jego autorstwa. Chociaż Mahler w czasie pisania tego utworu miał zaledwie szesnaście lat, to kwartet zaskakuje głębią i intensywnością zawartych w nim emocji. Kojarzyć go mogą miłośnicy kinematografii, słuchają go bowiem i dyskutują o nim w jednej ze scen bohaterowie thrillera Martina Scorsese Wyspa tajemnic. Z kolei I Duet C-dur Ludwiga van Beethovena to wczesne dzieło pozostające na uboczu twórczości kompozytora. W oryginale przeznaczone było na klarnet i fagot. Podczas koncertu drugi z tych instrumentów zastąpiony zostanie przez wiolonczelę. Duet powstał między 1790 a 1792 rokiem, a opublikowano go po raz pierwszy w 1810 roku. Składa się z trzech ogniw – skrajne, utrzymane w szybkich tempach, są jasne i radosne, kontrast wnosi nieco melancholijna środkowa część wolna.
Trio fortepianowe to wspólne dzieło wiolonczelistki Jeleny Očić i skrzypaczki Pauli Rahbari. Jego wykonanie będzie z pewnością niespodzianką i atrakcją dla publiczności. Wieczór zwieńczy Kwartet na klarnet, skrzypce, wiolonczelę i fortepian autorstwa niemieckiego twórcy Paula Hindemitha, zaliczanego do klasyków XX wieku. Kompozytor ukończył go w 1938 roku. Składa się z trzech ogniw o tradycyjnym układzie: dwie części szybkie otaczają tu bowiem część wolną. Kwartet powstał w czasie, w którym Hindemith coraz częściej i chętniej zwracał się ku muzycznej przeszłości. Nie był już awangardowym enfant terrible, a jego twórczość stawała się coraz bardziej eufoniczna. Takim dziełem jest też właśnie ów utwór –słuchacz odnajdzie tu zarówno emocje, jak i świetnie dobrane proporcje, doprawione szczyptą muzycznego poczucia humoru.