Podczas koncertu kameralnego zabrzmią dzieła Virka Baleya, Johannesa Brahmsa i Jörga Widmanna. Wyrazistość ekspresji, zróżnicowanie nastrojów i barw – to wszystko wiąże się z różnorodnością obsady poszczególnych kompozycji i odzwierciedla wielowymiarowość repertuaru. W wykonaniu dzieł dwóch z wymienionych twórców weźmie udział Olga Pasiecznik – znakomita śpiewaczka ciesząca się międzynarodowym uznaniem.
Urodzony w 1938 roku Virko Baley jest ukraińsko-amerykańskim kompozytorem, dyrygentem, pianistą i pedagogiem. Przez prawie pół wieku pełnił funkcję nauczyciela kompozycji na University of Nevada w Las Vegas, był też jednym z założycieli i dyrygentem Nevada Symphony Orchestra, szefem artystycznym Las Vegas Chamber Players oraz dyrygentem gościnnym Kyiv Camerata. Jego dorobek kompozytorski jest bogaty – obejmuje między innymi dwie symfonie, operę czy liczne dzieła kameralne przeznaczone na różne, niejednokrotnie nietypowe składy. Doskonałym przykładem są pełne ekspresji, mroczne Treny napisane na dwie wiolonczele i sopran. Po raz pierwszy zabrzmiały w 1998 roku, a ich wykonawczynią była wtedy Olga Pasiecznik. Artystka zaśpiewa je ponownie w NFM. Epokę romantyzmu tego wieczoru reprezentowała będzie twórczość Johannesa Brahmsa. I Sonata G-dur na skrzypce i fortepian zabrzmi w opracowaniu na wiolonczelę i fortepian. Dzieło to powstało w letnich miesiącach 1878 i 1879 roku podczas wakacji kompozytora w leżącej w Karyntii miejscowości Pörtschach am Wörthersee. Twórca wykorzystał w nim materiał dwóch swoich pieśni ze zbioru op. 59 – Nachklang i Regenlied. Ze względu na użycie rytmu kojarzonego z padającym deszczem w drugiej z tych pieśni sonatę tę określa się czasem mianem „Regensonate” („Sonaty deszczowej”).
Drugą część koncertu wypełni muzyka współczesnego niemieckiego kompozytora Jörga Widmanna. Reprezentować ją będzie cykl pieśni Sieben Abgesänge auf eine tote Linde przeznaczonych na sopran, klarnet, skrzypce i fortepian. Historia powstania tego dzieła jest dość niezwykła. W 1996 roku podczas koncertu Münchener Kammerorchester w bawarskiej miejscowości Münsing rozpętała się potężna burza. Piorun uderzył w jeden z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu – w liczącą kilkaset lat lipę. Wydarzenie to mocno poruszyło miejscową poetkę, Diane Kempff, która napisała kilka wierszy poświęconych spalonemu drzewu. Dyrektor Münchener Kammerorchester, Christoph Poppen, zwrócił się zaś do Widmanna z propozycją umuzycznienia tych liryków, na co artysta chętnie przystał. Los lipy stał się dla poetki i kompozytora pretekstem do stworzenia miejscami medytacyjnej, a miejscami makabrycznej refleksji egzystencjalnej.