Pisana była przez siedemnaście lat, a łączy kompozycje powstałe w jeszcze dłuższym okresie. Msza h-moll Johanna Sebastiana Bacha nigdy nie została za życia swojego twórcy wykonana. Jako całość bowiem zagrano ją po ponad stuleciu. Okazała się muzycznym rajem uznawanym – wraz z chociażby Die Kunst der Fuge – za jedno z najgenialniejszych dokonań kantora z Lipska. Arcydzieło przekraczające granice muzycznych form, wyznań religijnych i epok historycznych pod dyrekcją Lionela Meuniera zaprezentują artyści Vox Luminis i Freiburger Barockorchester.
Historia powstania monumentalnego utworu rozpoczyna się w 1733 roku. Jej początki łączą się ze śmiercią Augusta II Mocnego – króla Polski i, jako Fryderyka Augusta I, elektora Saksonii. Johann Sebastian Bach, licząc na objęcie stanowiska kompozytora na drezdeńskim dworze kolejnego z Wettynów – Augusta III (Fryderyka Augusta II), stworzył rozbudowaną mszę w formie missa brevis złożoną z części Kyrie i Gloria, którą następnie przesłał do Drezna. Nie spełniła ona jednak pokładanych w niej nadziei. Co prawda Bach ostatecznie upragnioną posadę otrzymał, ale nastąpiło to dopiero w 1736 roku.
Do dzieła mistrz powrócił w latach czterdziestych XVIII wieku. Jedną z największych zagadek w historii muzyki pozostanie odpowiedź na pytanie, co nim wówczas kierowało. Rozbudował bowiem Mszę tak znacznie, że stała się zbyt obszerna do liturgicznego wykorzystania. Według bodaj najbardziej przekonującej hipotezy konstruując tę ogromną kompozycję, Bach pragnął ocalić od zapomnienia swoje drobniejsze utwory – kantaty i koncerty instrumentalne, których fragmenty w nią wplótł. W przypadku Sanctus mamy natomiast do czynienia z samodzielnym niegdyś dziełem napisanym przez Bacha w 1724 roku. W efekcie Msza h-moll w wyjątkowy sposób łączy w sobie najbardziej wyraziste cechy stylu artysty oraz luterańską teologię, którą jest on przesiąknięty, z katolicką liturgią ery kontrreformacji. Po ekumenicznym przełomie w XX wieku cechy te nadały Mszy h-moll nowy wymiar.