Organizowany od 1927 roku Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina należy do najstarszych, najbardziej cenionych i najszerzej komentowanych wydarzeń tego typu na świecie. Może stać się przepustką do wielkiej międzynarodowej kariery. Interpretacje artystów, takich jak Maurizio Pollini, Martha Argerich, Garrick Ohlsson czy Krystian Zimerman, stają się synonimami pianistycznej doskonałości, a ich odczytania dzieł literatury muzycznej wyznaczają nowe standardy. Oczywiście nie wiemy jeszcze, kto zostanie wyłoniony w XIX edycji konkursu. Pewne jest natomiast, że zgodnie z tradycją ta osoba wykona jeden z dwóch koncertów fortepianowych Chopina. W drugiej części wieczoru zabrzmi natomiast inne arcydzieło epoki romantyzmu – III Symfonia a-moll „Szkocka” Felixa Mendelssohna Bartholdy’ego. NFM Filharmonia Wrocławska zagra pod batutą Anny Sułkowskiej-Migoń.
Oba koncerty Fryderyka Chopina są dziełami młodzieńczymi. Koncert f-moll powstał na przełomie 1829 i 1830 roku, natomiast Koncert e-moll napisany został w 1830 roku. Numery opusów tych dzieł są mylące – oddają one bowiem kolejność ich publikacji, a nie powstania. Koncert e-moll nosi numer 11, a Koncert f-moll 21 i z tego też powodu ich numeracja przez długi czas była błędna. Są to natomiast utwory, które wiele łączy. Oba napisano w wirtuozowskim, pełnym blasku i śpiewności stylu brillant, który Chopin poznał, studiując kompozycje Johanna Nepomuka Hummla, Johna Fielda, Ignaza Moschelesa czy Friedericha Kalkbrennera. O ile jednak dzieła tych twórców popadły w zapomnienie, o tyle te autorstwa Chopina stanowią podstawę repertuaru pianistycznego. Jest to zasługa nie tylko ich zaawansowania technicznego (mowa przecież o kompozytorze liczącym dziewiętnaście/dwadzieścia lat!), ale też wielkiej inwencji melodycznej, nastrojowości i głębi emocjonalnej. Kolorytu dodają też im obecne w trzecich ogniwach nawiązania do polskiej muzyki ludowej. Chopin prawykonał oba koncerty w Teatrze Wielkim w Warszawie w marcu i październiku 1830 roku – i odniósł ogromny sukces.
Także powszechnie stosowana numeracja III Symfonii a-moll „Szkockiej” Mendelssohna Bartholdy’ego jest zwodnicza. Tak naprawdę bowiem to piąte i ostatnie dzieło tego gatunku w dorobku artysty. Zawinił (podobnie jak w przypadku Chopina) wydawca, publikując je jako trzecie w kolejności. Powstawało ono wyjątkowo długo. Kompozytor pracę nad nim rozpoczął w 1829 roku, a inspiracją była podróż do Szkocji, o czym donosił w listach do rodziny. Walczył z nowym utworem do 1831 roku i zrezygnowany odłożył go do szuflady. Powrócił doń dopiero w 1841 roku i ukończył na początku następnego roku. Już w marcu poprowadził prawykonanie w Lipsku. Do symfonii przylgnął podtytuł „Szkocka”, choć nie pochodzi on od Mendelssohna, który nie pozostawił też żadnych komentarzy dotyczących kompozycji. Jednak obecne w niej nawiązania do folkloru tego regionu w połączeniu z mrocznym charakterem muzyki sprawiają, że ów przydomek niezwykle trafnie oddaje charakter dzieła.