Mit o Orfeuszu należał do najbardziej ulubionych w baroku. Wzruszająca historia największego z greckich śpiewaków wyruszającego na ratunek ukochanej Eurydyce prędko zdobyła serca kompozytorów i publiczności.
Po raz kolejny odkrywamy niesłusznie zapomniane dziś rarytasy, jakie skrywają półki zbiorów specjalnych Biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego. Przechowywane tam dzieła niejednokrotnie czekają na swoje kolejne wykonanie kilkaset lat. Ich prezentacja wymaga wręcz „wiedzy tajemnej” – m.in. umiejętności czytania dawnych zapisów nutowych, a także świadomości problemów wykonawczych muzyki dawnej. Tak jest również w przypadku dzieła Orfeo (a dokładniej Płacz Orfeusza) autorstwa siedemnastowiecznego kompozytora rodem z Florencji, jakim był Domenico Belli. Kompozycja to zbiór pięciu intermediów, które grywano między fragmentami powstałej niemal 40 lat wcześniej sztuki Aminta autorstwa Torquato Tasso. Nie spotkamy tu Charona czy Eurydyki – w swoim dziele Belli skoncentrował się bowiem głównie na przeżyciach Orfeusza po utracie ukochanej.
Historia Orfeusza towarzyszyła kompozytorom przez lata, będąc inspiracją do coraz to nowych dzieł poświęconych mitycznemu artyście. Tym, co w Orfeuszu urzekało najbardziej, były jego niezwykłe muzyczne zdolności. Jego śpiew przy akompaniamencie kitary oddziaływał na ludzi i przyrodę – uciszał rozszalałe fale morza, uspokajał dzikie bestie. Porusza również jego silne uczucie do Eurydyki i związany z nim dramatyzm. Nie zaskakuje więc, że historia ukochanych otworzyła dzieje jednego z największych gatunków muzycznych, jakim stała się opera. Wszak zaczęło się od Eurydyki J. Periego i Orfeusza C. Monteverdiego.