Choć dziś Święto wiosny uznajemy za jedną z najważniejszych kompozycji ubiegłego stulecia, to na uznanie Igor Strawiński musiał sporo poczekać. Publiczność oglądająca premierę baletu w 1913 roku była zupełnie innego zdania, niż współcześni, niezwykle ceniący utwór słuchacze.
Na szczęście dla Strawińskiego w Paryżu często odbywały się imprezy artystyczne organizowane przez Siergieja Diagilewa – założyciela cenionych w całej Europie Baletów Rosyjskich. Panowie szybko nawiązali współpracę, której efektem stało się kilka utworów inspirowanych rosyjskimi podaniami i obrzędami ludowymi. Najważniejszym z nich jest balet Święto wiosny, którego premiera w paryskim Théâtre des Champs-Élysées w 1913 roku poruszyła ówczesny świat kulturalny. Publiczność zszokowała nie tylko nowatorska muzyka, ale przede wszystkim choreografia, której autorem był Polak, Wacław Niżyński. Energiczny, dziki taniec stanowczo odbiegał od tradycyjnego baletu. Pogańska tematyka dzieła przepełniła czarę goryczy, doprowadzając do skandalicznej awantury podczas premiery. Według relacji sala podzieliła się szybko na dwie grupy – zwolenników i przeciwników kompozycji. Zaczęły się kłótnie i wrzawa, w ruch poszły parasolki. Nikt nie zwracał uwagi na Diagilewa, krzyczącego, by pozwolono dokończyć przedstawienie.
Podczas wieczoru oprócz Święta wiosny usłyszymy także IV Symfonię B-dur Ludwiga van Beethovena. Dzieło to powstało w 1806 roku – zostało napisane w okresie, kiedy kompozytor pracował także nad innymi, równie znakomitymi utworami, jak Sonata fortepianowa „Apassionata”, Koncert skrzypcowy D-dur i IV Koncert fortepianowy. Większość materiału została stworzona w wakacje, które Beethoven spędzał u zaprzyjaźnionych arystokratów – rodzin książąt Brunsvika i Lichnowskiego. Rodziny te odegrały w życiu artysty ogromną rolę. Szczególnie bliskie kontakty utrzymywał on z siostrami Brunsvik, Józefiną i Teresą; według niektórych historyków jedna z nich mogłaby być słynną Nieśmiertelną Ukochaną, wielbioną przez artystę. Z kolei Karl Lichnowsky przedstawił Beethovena hrabiemu Oppersdorffowi, któremu ostatecznie została dedykowana IV Symfonia.