Tatrzańska przyroda stała się inspiracją dla autorów wielu znakomitych dzieł. Niektórzy z nich czerpali z folkloru mieszkańców Podhala, innych twórców z kolei fascynował surowy majestat górskiego krajobrazu.
Orawa Wojciecha Kilara jest jednym z najczęściej wykonywanych dzieł autora, stanowi też zwieńczenie jego „poliptyku tatrzańskiego”. Kompozytor nawiązał do kultury orawskiej poprzez zastosowanie ostrej, wyrazistej rytmiki i skali przywołującej brzmienie góralskiej kapeli. Wrażenie to wzmacnia jeszcze gromkie „Hej!” muzyków, kończące cały utwór. Orawa jest kompozycją porywająco żywiołową i wyrazistą, pełną ogromnej energii. Bardzo zadowolony był z niej także samokrytyczny Kilar, który stwierdził, że „jest jedynym utworem, w którym nie zmieniłby żadnej nuty”.
Tatry stanowiły źródło inspiracji również dla Mieczysława Karłowicza. Jego Koncert skrzypcowy A-dur jest wczesnym utworem kompozytora, kompletnie odmiennym od późniejszych, melancholijnych, mrocznych i pesymistycznych poematów symfonicznych. To dzieło lekkie i radosne w nastroju, ujęte w tradycyjny trzyczęściowy schemat formalny. Partia solowa stawia przed wykonawcą poważne trudności, kompozytora nie interesowało jednak tworzenie popisowego fajerwerku. Najważniejsze było dla niego wyeksponowanie możliwości wyrazowych skrzypiec i właśnie temu aspektowi podporządkował cały koncert, tworząc kompozycję przystępną, liryczną i zaskakująco słoneczną.
I Symfonia e-moll fińskiego kompozytora Jeana Sibeliusa jest dziełem, w którym śpiewność melodii i bogactwo nastrojów łączą się z surową, oszczędną kolorystyką. To ona z czasem stała się znakiem rozpoznawczym jego stylu. Utwór ten przesiąknięty jest nastrojem melancholii, która ustępuje momentami miejsca gwałtownym wybuchom namiętności. Nawet czwarta część nie przynosi definitywnego rozwiązania konfliktów – Sibelius kończy symfonię dwoma cichymi akordami instrumentów smyczkowych, granymi pizzicato.