Kiedy pod koniec 1984 roku Andrzej Panufnik przystępował do pracy nad Koncertem fagotowym na fagot i orkiestrę kameralną, dotarła do niego wieść o zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki. Wstrząśnięty artysta postanowił w swym nowym utworze oddać hołd „temu szlachetnemu młodemu człowiekowi, który poświęcił swoje krótkie życie na rzecz prawdy i miłości”. Jak Panufnik sam zanotował, w tej muzyce można więc rozpoznać echo „patriotycznego kazania księdza, jego pokornej modlitwy, a nawet ostatniego, śmiertelnego przesłuchania przez tajną policję, po którym jego skatowane ciało zostało wrzucone do zbiornika wodnego nad Wisłą”. Ten abstrakcyjny muzyczny dramat rozgrywa się w pięciu bezpośrednio następujących po sobie częściach: Prologo – Recitativo I – Recitativo II – Aria – Epilogo. Centralne miejsce zajmuje elegijna Aria, swymi rozmiarami przewyższająca wszystkie pozostałe ogniwa razem wzięte. Jednakże Koncert kończy się nie jej lamentem, lecz dramatycznym ożywieniem Epilogu, ponieważ kompozytor – jak sam wyznał – chciał wyrazić swoją wiarę, że duch księdza Jerzego Popiełuszki będzie żył wiecznie.
Aby nawiązać do wiejskiego pochodzenia księdza Popiełuszki, Arię w swym Koncercie Panufnik oparł na długiej linii melodycznej przywołującej charakter polskiej muzyki ludowej. Uczynił to wszakże na tyle dyskretnie, że niemal niezauważalnie. Osiągnął zatem dokładnie przeciwny rezultat niż Wojciech Kilar w poemacie symfonicznym Krzesany. Już sam tytuł, oznaczający taniec góralski oparty na krzesaniu (uderzanie piętą o piętę), wskazuje na źródło inspiracji – muzykę podhalańską. Jest tu ona wszechobecna: występuje w postaci zarówno oryginalnej, jak i zdeformowanej. Dosłowne cytaty melodii góralskich zderzają się z agresywnością ostrych rytmów i masywnością gęstych dysonansów, osiągając w finale kulminację tanecznego szaleństwa. Dzieło od powstania w 1974 roku wywoływało euforię publiczności i ambiwalencję krytyków, z których część w Krzesanym upatrywała dowcipu spłatanego awangardowemu środowisku muzycznemu. Dla Kilara była to jednak sprawa absolutnie poważna – chodziło o to, by odnaleźć utraconą bezpośredniość ekspresji, pisać „utwory, które wykonawcy chcą grać, a publiczność słuchać”. Zrozumiał to dyrygujący prawykonaniem Jan Krenz, który po występie wypowiedział do kompozytora słynne słowa: „Otworzyłeś szeroko okno i wpuściłeś do zatęchłego pokoju muzyki polskiej świeże górskie powietrze”.
Jeśli Krzesany stanowi przejaw radykalnego eklektyzmu (określenie aprobowane przez samego Kilara), to The Armed Man: A Mass for Peace Karla Jenkinsa jest jego ucieleśnieniem. Skomponowane w 1999 roku z okazji obchodów milenijnych dzieło pełni funkcję swoistego manifestu antywojennego wyrażonego w imieniu wszystkich dotychczasowych wieków. Jego trzynaście części układa się w czterofazową opowieść. Rozpoczyna ją faza przygotowania. Następują kolejno: opracowanie tytułowej piętnastowiecznej piosenki żołnierskiej Człowiek uzbrojony (I), Wezwanie do modlitwy muezina (II), Kyrie z cytatem mszy Palestriny (III), chorał Uchroń mnie przed krwawymi ludźmi (IV), Sanctus (V) oraz Hymn przed bitwą (VI). Fazę wojny otwiera Szarża (VII). Początkowy uwodzicielski pean na cześć chwały wojennej przechodzi w kakofonię zniszczenia, po której nastaje cisza panująca na polu bitwy po walce i pochówek poległych. Obrazu katastrofy dopełniają Wściekłe płomienie (VIII), napisany przez naocznego świadka wiersz opisujący atak nuklearny na Hiroszimę, a także Pochodnie (IX) – wyjątek ze starożytnego hinduskiego eposu Mahabharata, poświęcony zwierzętom ginącym w pożarze lasu.
Od grozy masowego zniszczenia dzieło przechodzi do fazy refleksji, że każde życie jest święte. Najpierw liryczne Agnus Dei (X) przypomina o zbawczej Ofierze Chrystusa, a po nim następuje elegijna pieśń Teraz działa umilkły (XI) wyrażająca ból i poczucie winy tych, którzy przeżyli I wojnę światową, podczas gdy ich towarzysze z niej nie wrócili. Wreszcie nadchodzi faza pocieszenia. Benedictus (XII) opatruje rany poprzez powolne i dostojne potwierdzenie wiary, prowadząc do finału Pokój jest lepszy (XIII). W nim temat Człowieka uzbrojonego przyjmuje pacyfistyczne przesłanie wzmocnione radosnym hymnem na cześć pokoju do słów Tennysona. Msza kończy się zaczerpniętym z Apokalipsy zapewnieniem, że zmiana jest możliwa, że smutek, ból i śmierć można pokonać.
Jan Bielak