Koncert NFM Filharmonii Wrocławskiej pod batutą cieszącego się uznaniem pierwszego dyrygenta gościnnego Filharmonii Łódzkiej im. Artura Rubinsteina – Michała Nesterowicza – będzie spotkaniem z repertuarem zarówno znanym i lubianym, jak i z dziełami nieco zapomnianymi. W programie znalazły się dwie kompozycje niemieckich artystów romantycznych oraz koncert napisany w okresie klasycyzmu, którego autor należał do popularnych i cenionych twórców tej epoki.
Carl Reinecke był niemieckim kompozytorem, pianistą, dyrygentem i pedagogiem tworzącym w okresie romantyzmu. W swoim długim życiu na pewien czas związał się także z Wrocławiem – w 1851 roku został dyrektorem i dyrygentem Singakademie. Jego twórczość po śmierci artysty prędko uległa zapomnieniu, gdyż uznana została za zbyt konserwatywną. Przypomnieniem postaci i dorobku Reineckego będzie wykonanie dramatycznej Uwertury do opery Król Manfred, wystawionej po raz pierwszy w 1867 roku w Wiesbaden. Następnie wysłuchamy Koncertu altówkowego D-dur autorstwa działającego na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku Franza Antona Hoffmeistera, popularnego i cenionego w swoim czasie kompozytora oraz wydawcy. Przystępny, pełen uroku, ale jednocześnie efektowny trzyczęściowy utwór, który zabrzmi tego wieczoru, opublikowany został w 1799 roku. Partię solową wykona w nim Nils Mönkemeyer, jeden z najbardziej cenionych współczesnych altowiolistów.
III Symfonia a-moll Felixa Mendelssohna Bartholdy’ego powstała jako pokłosie podróży kompozytora do Szkocji w 1829 roku. W listach do rodziny twórca pisał o tym, jak wielkie wrażenie wywarły na nim odwiedzone miejsca, a także o rozpoczęciu prac nad nowym dziełem. Wysłał nawet fragment, który znamy obecnie jako temat otwierający symfonię „Szkocką”. Jednak natchnienie opuściło kompozytora, a prace przeciągnęły się. Trwały one aż do 1842 roku i to właśnie wtedy w lipskim Gewandhausie odbyło się prawykonanie nowego utworu. Dzieło zostało zadedykowane księżniczce Wiktorii. Chociaż była to ostatnia z ukończonych przez twórcę symfonii, to ze względu na kolejność publikacji znana jest obecnie jako Trzecia. Co ciekawe, nie wiemy nic na temat tego, aby kompozytor chciał określać ją mianem „Szkockiej”, jednak geneza utworu w powiązaniu z jego mrocznym charakterem i okazjonalnymi nawiązaniami do muzyki tego rejonu spowodowały, że przydomek ten przylgnął do tego dzieła wyjątkowo silnie.