W tym roku mija czterdzieści lat od przyznania III nagrody Krzysztofowi Jabłońskiemu na Konkursie Chopinowskim. Nie było to jedyne wydarzenie, na którym ten wybitny pianista odniósł sukces. Zdobywał również laury w Mediolanie, Palm Beach, Monzy, Dublinie, Nowym Jorku, Calgary i Tel Awiwie. Artysta wykona partię solisty w V Koncercie fortepianowym Es-dur op. 73 „Cesarskim” Beethovena. Jest to ostatni utwór w tym gatunku autorstwa kompozytora. W drugiej części wieczoru towarzysząca wcześniej Jabłońskiemu Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Dolnośląskiej pod batutą Marka Wroniszewskiego zaprezentuje inne arcydzieło – Symfonię d-moll Césara Francka.
W Beethovenowskim utworze słychać wyraźne nawiązania do popularnych od czasów rewolucji francuskiej tzw. koncertów wojskowych. Charakteryzowały je rytmiczna wyrazistość, wigor, motywiczna prostota i ograniczenie liryzmu. Pisząc swój Koncert, mistrz z Bonn był świadkiem zdobycia Wiednia przez armię napoleońską. „Miasto wypełnione było przez dźwięk werbli, armaty, maszerujących żołnierzy i każdego rodzaju nieszczęścia” – zanotował Beethoven. Według legendy przydomek dziełu nadał pewien francuski oficer słuchający jego wiedeńskiej premiery już po przejęciu kontroli nad stolicą Austrii. To on właśnie miał go nazwać „cesarzem wśród koncertów”.
Jeśli zatem w utworze Ludwiga van Beethovena można doszukać się wpływu muzyki francuskiej, konkretnie epoki postrewolucyjnej, w przypadku Symfonii d-moll Césara Francka mamy do czynienia z odwrotnymi wpływami: działający we Francji Belg, komponując zaledwie kilka lat przed śmiercią swoją jedyną symfonię, obficie czerpał z dokonań Richarda Wagnera, Johannesa Brahmsa i Ferenca Liszta. Z tego powodu podczas paryskiego prawykonania w 1889 roku to genialne dzieło spotkało się z chłodnym przyjęciem nacjonalistycznie nastawionej publiki. Stanowiącą podsumowanie działalności Francka trzyczęściową kompozycję cechuje konsekwentny rozwój formalny i będąca jego efektem wyjątkowa spoistość. Dziś należy już do ścisłego symfonicznego kanonu.