Niektóre dzieła zrastają się z biografią artystów tak mocno, że niemożliwe staje się rozpatrywanie ich w oderwaniu od życia twórcy. Tak jest właśnie w przypadku VI Symfonii Piotra Czajkowskiego, której prawykonanie kompozytor poprowadził dziewięć dni przed swoją śmiercią.
Podtytuł „Patetyczna”, pod jakim dzieło jest powszechnie znane, pochodzi od brata artysty, Modesta. Ten, zafascynowany siłą emocji zawartą w symfonii, zasugerował mu zatytułowanie kompozycji w taki właśnie sposób. Jest to muzyka o porażającej sile wyrazu, pełna nagłych zwrotów akcji i ogromnych kontrastów nastroju. Część pierwsza balansuje pomiędzy melancholią a ekscytacją, druga to koślawy walc w metrum 5/4, trzecia jest triumfalnym marszem, po którym następuje Adagio lamentoso. To niespodziewane zakończenie porusza do głębi. Jest także ważne z punktu widzenia historii muzyki, stanowi bowiem pierwsze zakończenie symfonii utrzymane w wolnym tempie.
Koncert na obój i małą orkiestrę Richarda Straussa jest późną kompozycją artysty, która powstała w kompletnie odmiennych okolicznościach niż symfonia Czajkowskiego. W 1945 roku John de Lancie, kapral wojsk USA stacjonujący w okolicach Garmisch-Partenkirchen, a w cywilu oboista, zapytał kompozytora, czy kiedykolwiek rozważał napisanie koncertu przeznaczonego na jego instrument. Twórca zaprzeczył i na tym rozmowa się zakończyła, jednak idea zakiełkowała w umyśle Straussa i pół roku później utwór był gotowy. Jest to pogodna i pozbawiona ostentacji kompozycja, pełna wyrazu i odrobinę melancholijna, wieńczy ją jednak niespodziewanie taniec w metrum 6/8.
Fratres Arvo Pärta to napisane w 1977 roku dzieło utrzymane w charakterystycznej dla tego autora technice tintinnabuli (po łacińsku słowo to oznacza „dzwon”). Po latach poszukiwań estetycznych kompozytor stworzył indywidualny i natychmiast rozpoznawalny język, służący mu do poszukiwania prawdy i piękna w chaotycznym, pełnym niepokoju świecie.