Niektórzy kompozytorzy lubią wprowadzać do swoich utworów odniesienia do dzieł literackich, malarskich lub do szczegółów z własnego życiorysu. Inni twórcy z kolei traktują swoje dzieła jako dźwięczącą konstrukcję, która opowiada jedynie o sobie samej. Taką właśnie muzykę nazywamy absolutną i takie właśnie kompozycje zabrzmią podczas marcowego koncertu.
Chociaż Passacaglia op. 1 Antona Weberna nie jest jego pierwszym utworem, była pierwszą kompozycją, którą zdecydował się wydać drukiem. Twórca ów przeszedł do historii jako jeden z najodważniejszych i najbardziej radykalnych eksperymentatorów, ale ten akurat utwór, choć cechuje się wielkim rygoryzmem konstrukcji, zwraca też uwagę romantycznym i nieco mrocznym wyrazem.
Koncert skrzypcowy D-dur Ludwiga van Beethovena powstał w 1806 roku. Jego pierwszym wykonawcą był Franz Clement, przyjaciel kompozytora i jeden z najwybitniejszych skrzypków tamtej epoki. Autor podobno spóźnił się z dostarczeniem nut soliście tak bardzo, że ten zobaczył je po raz pierwszy tuż przed koncertem. Z tego też powodu wykonanie nie należało podobno do zbyt udanych, a dzieło popadło w zapomnienie na dobrych kilkadziesiąt lat. Do ponownego odkrycia koncertu przyczynił się młodziutki, bo zaledwie 13-letni Joseph Joachim, który wykonał go w 1844 roku w Londynie pod batutą Feliksa Mendelssohna Bartholdy’ego. Od tego momentu popularność dzieła systematycznie rosła, a dzisiaj jest to jeden z najczęściej grywanych i rejestrowanych utworów z tego gatunku.
I Symfonia c-moll Antona Brucknera to wczesne dzieło austriackiego kompozytora. Jest jednak napisana w stylu charakterystycznym także dla późniejszych jego utworów. Gęste, ciemne i nasycone brzmienie oraz specyficzna orkiestracja z dużym udziałem instrumentów dętych blaszanych stały się później emblematami stylu tego twórcy. Prawykonanie symfonii odbyło się w 1868 roku w Linzu pod batutą Brucknera, który w gronie przyjaciół porównywał to dzieło do… pyskatej pokojówki.