Kwartety smyczkowe Ludwiga van Beethovena uznawane są za szczytowe osiągnięcia kameralistyki. Znakomity Hagen Quartett wykona dwa dzieła niemieckiego kompozytora przeznaczone na ten skład.
Trzy napisane w latach 1805–1806 i należące do op. 59 utwory nazywane są „Kwartetami Razumowskiego”. Andriej Kiryłowicz Razumowski był dyplomatą, a w owym czasie pełnił funkcję rosyjskiego ambasadora w Wiedniu. Podczas pobytu w Austrii zaprzyjaźnił się z Beethovenem, a kompozytor zadedykował mu kilka utworów, wśród których znalazły się niniejsze kwartety. Każdy z nich zawiera cytat z muzyki rosyjskiej (oznaczony w partyturze jako „Thème russe”), nadający muzyce specyficzny koloryt, który dla współczesnych Beethovenowi słuchaczy musiał wydawać się bardzo egzotyczny. W Kwartecie e-moll rosyjski cytat pojawia się w części trzeciej – Allegretto. Jest to zresztą bardzo znana melodia, wykorzystywana później przez wielu twórców, m.in. Modesta Musorgskiego, Siergieja Rachmaninowa czy Igora Strawińskiego.
Kompozycją bardzo odmienną jest Kwartet B-dur op. 130, prawykonany w swoim pierwotnym kształcie w marcu 1826 roku. To utwór rozbudowany i niezwykle oryginalny pod względem konstrukcji. Składa się z aż sześciu części, wśród których znaleźć można zarówno stylizację niemieckiego tańca (Alla danza tedesca), jak i prostą pieśń opartą na śpiewnej melodyce (Cavatina). Jednak najwięcej emocji wzbudziła wśród pierwszych odbiorców niezwykła część szósta – Große Fuge (Wielka fuga). Wydawca, słusznie skądinąd obawiając się, że dzieło nie wzbudzi zainteresowania nabywców, wystosował do Beethovena prośbę o zmianę zakończenia. Kompozytor, zazwyczaj nieskory do ulegania tego typu namowom, tym razem się zgodził i w listopadzie 1826 roku napisał nowy finał, tytułując go po prostu Allegro. Był to jego ostatni utwór.
A Wielka fuga? Ostatecznie ukazała się osobno jako op. 133. Przez wiele lat budziła sprzeczne emocje wśród badaczy i wykonawców. Uważali ją za niewykonalną, całkowicie niezrozumiałą i napisaną „po chińsku”, porównywali do muzycznej wieży Babel. Grana była więc niezwykle rzadko. Sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy w latach 20. XX wieku Strawiński uznał fugę za dzieło absolutnie współczesne. Zdanie to podzielał także kanadyjski pianista Glenn Gould, który uważał ją za jeden z najbardziej zadziwiających utworów w całej literaturze muzycznej. Świadom wartości tej kompozycji był też Beethoven. Kiedy doniesiono mu, że podczas prawykonania bisowano dwie części Kwartetu B-dur, ale nie fugę, wypowiedział się o guście publiczności w sposób nie do końca cenzuralny. Wielka fuga stawia co prawda przed muzykami ogromne wymagania, jednak gdy są w stanie im sprostać, jej wykonanie staje się olśniewającym i głęboko przejmującym przeżyciem.